Nie wiem jakim cudem, ale zarówno seria, jak i samo nazwisko Geny Showalter nie jest w Polsce za bardzo znane. Trochę mnie to dziwi, dlatego tak bardzo wzięłam sobie do serca zadanie popularyzacji serii Everlife. Mam nadzieję, że się dobrze z tego obowiązku wywiązuję.
Opowieść Ten dobiega już końca. Postawiła przed sobą zadanie zjednoczenia Trojki i Miriady. Przed nią próbowało wielu i każdy z nich zginął. A przy okazji masa innych ludzi. Ten musi dokonać wielu trudnych wyborów, również dotyczących Kiliana. Czas szykować się do ostatecznego starcia między krainami.
To jedna z tych recenzji, w których nie ważne co napiszę, to boję się, że zdradzę za dużo.
Obserwowanie zmian zachodzących w bohaterach było niesamowite. Ten przeszła długą drogę od bycia niepewną i sceptyczną dziewczyną do silnej i lojalnej młodej kobiety, gotowej poświęcić się dla dobra innych. Killian przestał być kłamcą i draniem bez serca, a stał się współczujący, uczciwy i kochany. Połączenie tej dwójki było naprawdę słodkie. Aż za bardzo. O ile w dwóch poprzednich częściach ich relacja była zrównoważona, tak teraz miałam wrażenie, że będę rzygać tęczą. Rozumiem, że oni się kochają, no ale ile można. Z pewnością można powiedzieć, że Gena Showalter lubi romantyczne paranormalne romanse. Nie jestem fanką książek fantastycznych, gdzie romans wyprzedza fabułę. A tutaj tak wielokrotnie się działo. I niestety nie mogę tego zignorować. Sceny i nawiązania seksualne nie są zbyt dobrze rozegrane. Autorka podążą od skrajności w skrajność. Albo relacje są bardzo niewinne, albo mogą konkurować z tymi, które kreślą autorki erotyków. Nie ma złotego środka.
Po raz pierwszy w tej serii Gena Showalter zdecydowała się, na prowadzenie narracji naprzemiennie. Mamy okazję dowiedzieć się czegoś więcej o Killianie, poznać jego przeszłość, decyzjach, które musiał podjąć, aby przeżyć. To było naprawdę interesujące. Dużo bardziej niż filozoficzne wynurzenia Ten. Czułam się nią trochę zmęczona. Gdyby to Killian przejął całą narrację mogłoby być ciekawie.
Z jednej strony ta książka była najlepsza z całej serii. Ale z drugiej strony zakończenie mnie trochę zawiodło. Liczyłam na coś większego, lepszego. A tu się trochę przeliczyłam. Mimo wszystko książkę czytało mi się naprawdę dobrze, mogę śmiało powiedzieć, że w zastraszającym tempie. Dosłownie jedno, dwa posiedzenia i nagle koniec. Mam tylko takie wrażenie, że jest to jedna z tych książek, którymi jarasz się w trakcie czytania i trochę po zakończeniu, ale po dłuższym czasie lekko o niej zapominasz, czytasz coś lepszego.
W tej trzeciej i ostatniej części serii Everlife było bardzo mało chwil na oddech. Akcja pędziła na łeb, na szyję. Co chwilę działo się coś nowego, zaskakującego. Chociaż były takie momenty, kiedy nie mogłam nie zauważyć podobieństw fabuły do poprzednich powieści. Jednak wciąż była zaintrygowana każdym nowym rozwojem.
Muszę wspomnieć o religijnym tle tej historii, które jest w wielu recenzjach pomijane. Historia Ten i istnienia dwóch światów jest bez wątpienia metaforą naszego dzisiejszego świata i jak ludzie o religijnym pochodzeniu mogą widzieć toczącą się wokół nich wojnę duchową. Podczas gdy w tej historii siły działające są wyraźnie widoczne, w prawdziwym życiu siły walczące o twoją duszę są często niewidzialne. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki pani Showalter stworzyła dwa królestwa, z których oba wydawały się pociągające. W taki oto sposób życie niewłaściwe, często jest maskowane jako słuszne. Nie zepsuje tego i nie zdradzę ci, gdzie mieszczą się te dwa królestwa, a także Wiele Końców, ale uwielbiałam to, jak to zrobiła. Zdecydowanie warte przeczytania.
"Everlife. Wieczne życie" jest potężną książką, jak i cała seria, która sprawi, że uwierzysz w miłość i będziesz wiedział, że zawsze jest nadzieja, nawet w najciemniejszych chwilach. Seria zabierze Cię na przejażdżkę życia poprzez radość i smutek, miłość i nienawiść, nadzieję i rozpacz, przez życie i śmierć.
Jeśli rozpocząłeś już swoją podróż z serią Everlife, gorąco zachęcam do jej ukończenia i przeczytania tej trzeciej książki.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Dominika