Niewielu wie, że uwielbiam język niemiecki. Interesuję się obecną polityką i gospodarką Niemiec. Kibicuję niemieckim sportowcom. I naprawdę to lubię. Ale zawsze kiedy słyszę o zbrodniach III Rzeszy boli mnie wszystko. Dlatego wiedziałam, że kiedy bohaterką powieści będzie Niemka, która żyje w czasie II wojny światowej, książka będzie mocna.
Anna jest córką niemieckiego patrioty, zwolennika Hitlera. Jej życie w 1940 r. nie należy do najprostszych. Dodatkowo angażuje się w relację z żydowskim lekarzem. Chyba nie muszę Wam mówić jakie mogą płynąć z tego konsekwencje.
50 lat później jej córka Trudy, która jest profesor historii niemieckiej w college'u w Minnesocie, organizuje projekt, który ma na celu zgłębienie codziennego życia zwykłych Niemców podczas II wojny światowej.
Jenna Blum podeszła do tego tematu w nowatorskiej, rozdzierającej serce powieści. Z powodu Holocaustu, wielu straciło rodzinę. Rzadko kiedy myśli się o kosztach dla obywateli niemieckich w czasie wojny. Oczywiście, było wielu sympatyków Rzeszy, ale wiele odważnych osób zrobiło co mogło, aby pomóc swoim żydowskim sąsiadom i przyjaciołom.
Ta książka jest niesamowicie trudna. Pokazuje życie codzienne ludzi, nie agresorów, ludzi, którym przyszło żyć w takim kraju, a nie innym, w czasie II wojny światowej. Historia pokazuje nam, dlaczego wiele osób nie zrobiło nic, aby powstrzymać tych, którzy robią coś złego. Anna jest niesamowitą postacią. Mamy możliwość przyglądania się jej młodemu życiu, jej działaniom, próbom pomocy, a następnie zobaczenia, jak to wpłynęło na nią jako na starszą kobietę. Akcja "Portretu rodzinnego" rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. W przeszłości i teraźniejszości. Pozwala to na głęboki wgląd w życie obu postaci.
Jenna Blum stworzyła potężną historię. To historia walki jednej kobiety o utrzymanie jej godności. W obliczu głodu, zimna i lęku przed śmiercią dla siebie i swojego dziecka, musi zaangażować się w działania, które dotychczas uważała za nie do pomyślenia i nie do zniesienia. Skutki jej wstydu, horroru i smutku wyrażają się wyraźnie w zachowaniach córki. Blum wyraźnie wyraziła frustrację i ból swoich bohaterów.
Postać Trudy jest miłym dodatkiem do książki. Ona niewiele wnosi do historii, ale nic nie ujmuje. Może to było skutkiem braku miejsca dla niej. To Anna zajmuje centralną część fabuły, a jej córce pozostaje około 20% historii. Niestety nie czułam żadnego związku z Trudy, w przeciwieństwie do postaci Niemki. Jej ból wydawał się kapać ze stron i wdrążać w moje serce.
To jest jedna z tych książek, których nie da się przeczytać na raz. Istnieje wiele momentów, niejednokrotnie brutalnych, których nie sposób ominąć. Wtedy należy po prostu odłożyć książkę, odsunąć się, przemyśleć wszystko. Dać sobie czas. Dlatego tak bardzo cieszę się z faktu, że autorka postanowiła napisać to w dość prosty sposób. Język jest lekki, nie infantylny, co pozwala na doskonałe zrozumienie książki, jej przesłania, a równocześnie nie przytłacza.
Na początku dość sceptycznie podchodziłam do tej książki. Historia ma dość dobre oceny na Goodreads, ale nie jest to "głośna" książka. Nie oczekiwałam wiele. A dostałam złożoną historię z ważnymi problemami, fascynującą narrację i świetną bohaterkę, która od razu do mnie przemówiła.
Nie chcę zdradzać za dużo, bo to właśnie nutka tajemnicy daje frajdę z czytania. Uważam, że jest to książka dla wszystkich. Nie ważne, czy jesteś miłośnikiem historii, czy nie. Niezależnie od wieku, płci, pochodzenia, przekonań. Możecie być pewni, że jest to historia, która zostanie z Wami na dłużej, coś wniesie do Waszego życia.
Jenna Blum nie miała łatwego zadania. Stworzyła wzruszającą powieść, która nie zmienia się w obyczajówkę opowiadającą o więzi łączącej matkę z córką. Jest to historia o wojnie, cierpieniu, mechanizmom obronnym, które uaktywniają się u każdego człowieka, w walce o przetrwanie. I na koniec o skutkach wojny, które dotykają nie tylko pierwszego pokolenia.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję: