wtorek, 21 września 2021

Agenci specjalni po raz drugi! | "Martwe lwy" Mick Herron



Jeszcze kilka miesięcy temu nie spodziewałabym się, że przeczytam jakikolwiek thriller szpiegowski. Książki sensacyjne były raczej poza moją strefą zainteresowań. A później zobaczyłam książkę "Kulawe konie". I nie dość, że przeczytałam, to jeszcze niesamowicie mi się spodobało. A teraz czas na kolejną odsłonę serii o agentach brytyjskiego wywiadu.

W Slough House lądują ci agenci, którym coś nie wyszło. Nie są najlepsi, ale wywiad nie może sobie pozwolić na ich zwolnienie. Wszyscy, którzy tam są, zrobią wszystko, żeby znowu wrócić do gry. Okazja nadarza się, kiedy Dickie Bow, szpieg z czasów zimnej wojny, zostaje odnaleziony martwy w autobusie. Jackson Lamb wierzy że Dickie został zamordowany. "Martwe lwy" to książka, w której rosyjska mafia ma ogromne wpływy, a przeszłość infiltruje teraźniejszość.

To co bardzo ważne, to fakt, że "Martwe lwy" można czytać bez znajomości tomu pierwszego. Herron po krótce wyjaśnia kto jest kim, i co się działo poprzednio. Historia z "Kulawych koni" jest kompletna, a w tym tomie mamy niejako jej następstwo, choć jest to odrębna historia.

W tej części nie mamy jednego głównego bohatera. Każdy z agentów dostaje swój czas, mamy okazję go lepiej poznać. Herron nie idealizuje ich. Są bardzo ludzcy, bliscy czytelnikowi ze swoimi wszystkimi swoimi wadami. 

Istnieje co najmniej kilka dużych serii, w których drugi tom ma tendencję spadkową. W tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Właściwie wszystko, co trochę kulało w pierwszym tomie, teraz zostało naprawione. Jest napisana przejrzyściej, więcej się dzieje, a na akcję nie trzeba długo czekać.

"Martwe lwy" to książka napisana w sposób bardzo filmowy. Na podstawie serii ma powstać serial i właściwie treść tej książki to niemal gotowy scenariusz. Jest napisana w sposób tak obrazowy, że bez problemu w głowie jesteśmy w stanie sobie wszystko zwizualizować.

Forma tej książki jest dość specyficzna. Tu wcale nie ma wielu dialogów, jest zdecydowanie więcej ścian tekstu narratorskiego. Ale ta książka wcale nie jest przegadana. Wszystko jest bardzo wyważone. Dodatkowo całość przełamuje czarny brytyjski humor, który ma swoich zwolenników, jak i przeciwników (ja osobiście uwielbiam!). 

Wprost nie mogę się doczekać momentu, kiedy w moje ręce wpadnie kolejny tom o agentach Jej Królewskiej Mości. Uważam, że to idealna książka na jesienne wieczory, kiedy każdy z nas chce trochę oderwać się od szarej rzeczywistości i przeżyć przygody.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Insignis



Dominika