poniedziałek, 15 stycznia 2018

To już jest koniec... "Waleczna czarownica" Danielle L. Jensen


To już jest koniec. Wszystkie książki z Trylogii Klątwy są już za mną. To był naprawdę świetnie spędzony czas, ale czas na podsumowanie "Walecznej czarownicy". Nie przychodzi mi to łatwo, ale wiem, że muszę. Dlatego zapraszam Was na najnowszą recenzję.


Cecile jest w jednym z najtrudniejszych momentów swojego życia. Anushka została zabita, a to oznacza początek naprawdę dużych kłopotów. Z jednej strony ludność wyspy czeka walka z trollami pod wodzą króla Thibaulta, a z drugiej walka z trollami pod władzą Angoulême'a. Wojna na dwa fronty wydaje się nie do wygrania. Tym bardziej, że trolle mają moc, a ludzie są zwykłymi śmiertelnymi.

Akcja książki rozpoczyna się w momencie, w którym zakończyła część druga Trylogii Klątwy. Już od początku dzieje się naprawdę dużo, nie można się nudzić. Do czasu. Około połowy książki miałam wrażenie, że nie zostanę niczym zaskoczona. Trochę się nudziłam i czekałam na rozwój akcji. I się doczekałam. Zadziało się coś czego się nie spodziewałam. I po raz kolejny spadek. Powstała taka sinusoida. Trochę mnie tu zasmuciło. I koniec, wielki finał, który mnie trochę nie zaskoczył. Za to ostatnie kilka stron, które przedstawiały wydarzenia kilkanaście lat po zakończeniu akcji sprawiały, że płakałam. I to niezwykle mocno. To co zostało tam zrobione, to czysta magia. Moje serce zostało rozerwane na kawałki, później sklejona, a następnie znowu rozerwane. Autorka zafundowała dość mocy rollercoaster uczuciowy. Dlatego już teraz Was uprzedzam.

Bohaterowie miejscami wydawali mi się aż za bardzo dojrzali. Brakowało mi trochę tego, że przecież każdy może popełniać błędy, podjąć lekko nieprzemyślane decyzje. Ale może ja się czepiam szczegółów?

Myśląc o zakończeniu wiele sobie wyobrażałam. Tylko to, co przeczytałam, przekroczyło moje oczekiwania. Po raz drugi w swoim życiu miałam ochotę napisać do jakieś autorki i ją ochrzanić za to, co zrobiła z moim czytelniczym serduszkiem. Cud, że nie trafiłam do szpitala...

"Waleczna czarownica" jest naprawdę doskonały zwieńczeniem  Trylogii Klątwy. Jest przemyślana i dopracowana w każdym calu. Język nie zniechęca, a bardzo mocno trzyma w akcji. Myślę, że to może być dobra seria dla tych, którzy już bardzo mocno kochają młodzieżówki, ale również dla tych, którzy sięgają po książki pod namową. To może ich skutecznie zaciekawić.

To, co mnie ogromnie cieszy, to konsekwencja Danielle. Już na początku sobie założyła, że wątek miłosny będzie tylko tłem, a nie główną osią fabuły. I aż do końca nic się nie zmieniło. Relacje były przytłumione przez spiski, intrygi i walki. 

W tej książce otrzymujemy odpowiedzi na pytania, które nurtowały od samego początku serii.Wszystkie wątki zostały domknięte, nie ma żadnych niedopowiedzeń. Co prawda niektóre fragmenty zmieniłabym, ale przecież nie można mieć wszystkiego.



Dominika