niedziela, 29 maja 2016

Susan Vaught "Szaleństwo"

Chciałam tylko uciec od...od tego, co się właśnie zdarzyło, cokolwiek to było; chciałam wrócić do realnego świata. Ale nie znalazłam poczucia normalności. Tylko jeszcze większy obłęd.
Książka jest podzielona na cztery części. Jest to podział ze względu na bohaterów, którzy w książce występują. Ja tylko skupię się na Forest, którą poznajemy już  w rozdziale pierwszym. Jest ona postacią od której wszystko się zaczęło, i która jest głównym bohaterem.
Forest to osiemnastoletnia dziewczyna, która została adoptowana. Nie zna swoich biologicznych rodziców i nie wie nic o swojej przyszłości. Mieszka w małym miasteczku Never w stanie Kentucky. Jest to miejsce o którym z powodzeniem mogliście słyszeć w najgorszych opowieściach o duchach. Oczywiście coś czego nie możne zabraknąć w takim miasteczku, czyli szpital psychiatryczny. I mamy gotowy przepis na historię mrożącą krew żyłach... Czy jest więc coś dziwnego w tym, że Forest chce się stamtąd wyrwać? O nie, tak chce zrobić większość ludzi. Tyle, żeby znaleźć sobie gdzieś nowe miejsce trzeba mieć pieniądze. Żeby mieć pieniądze trzeba mieć pracę. Siłą rzeczy Forest musi znaleźć sobie zatrudnienie. Los chciał, że znalazła właśnie w szpitalu psychiatrycznym Lincolna... Jest
to miejsce dobre, jak każde inne. Tyle, że są tu pacjenci umysłowo chorzy, kilometry podziemnych korytarzy i pogłoska o tym, że to miejsce jest nawiedzone... Czy to tylko plotka, czy może coś więcej? 
Gdy zabiją dzwony, obudzi się twój strach...
Forest odkąd zaczęła pracę w Lincolnie zaczęła słyszeć i widzieć rzeczy których nie powinna, których nikt inny nie widział. Gdyby któryś z pacjentów uciekł od razu zabiją dzwony. Tyle, że one  nie biły od ponad pięćdziesięciu lat, ale  nagle postanowiły o sobie przypomnieć... 


Muszę Wam powiedzieć, jeszcze przed polską premierą chciałam ogromnie tę książkę przeczytać. Potem trochę o niej zapomniałam i to był mój ogromny błąd. Jest ona naprawdę świetnie napisana. Autorka napisała książkę dla naprawdę wybrednego czytelnika. Młodzieży. Dodatkowym utrudnieniem było zdecydowanie się na thriller. A więc młodzieżowy thriller... Pomysł ciekawy, a co z wykonaniem? Tak jak już wspomniałam styl Susan Vaught jest na tyle dobry, że czytelnik odczuwa ogromny strach już po pierwszych stronach powieści. Wczytując się w książkę nie może nas opuścić dreszczyk emocji. Co do narracji jest ona naprawdę dobrze poprowadzona. Myślę, że zmiana bohaterów tylko dodaje książce, choć na początku wydawało mi się to trochę chaotyczne. Ogromnym plusem jest okładka, bardzo tajemnicza, choć mogłaby być trochę bardziej dopracowana. Po przeglądaniu opinii na temat tej książki zauważyłam jedno. Starsi czytelnicy książkę nienawidzą, a nastolatkowie ubóstwiają, dlatego najlepiej samemu przeczytać tą pozycję i wyrobić sobie zdanie o niej :D  


Za książkę dziękuję:


wtorek, 24 maja 2016

Alyson Noël "Niezrównani"

WELCOME TO THE PARTY!
Kto z nas nigdy nie marzył o sławie, karierze, wielkich pieniądzach? Na pewno, znajdą się tacy, którzy uważają, że nie jest im to w zupełności potrzebne, ale większość jest gotowa zrobić wszystko, dosłownie wszystko, żeby stać się rozpoznawalnych, idolem, niedoścignionym ideałem. Nikt nie jest jednak w stanie przewidzieć, ile to może kosztować... Nikt nie do końca wie z czym wiąże się świat show biznesu, który nie był, nie jest i nigdy nie będzie bezpieczny. Dla nikogo.
Ira Redman najbogatszy człowiek w mieście postanawia zorganizować konkurs. Chce jak najbardziej wypromować swoje kluby, w których mają przebywać największe gwiazdy Hollywood. Do tego szaleńczego pomysłu zgłaszają się setki chętnych, ale tylko kilku z nich na jakiś czas stanie się promatorami wybranych klubów. I tak oto splatają się losy trzech, na pozór nie pasujących do siebie, osób. 
Layla Harrison wzięła udział w konkursie tylko z jednego powodu. Chce zebrać pieniądze na studia dziennikarskie. Jej blog na którym ośmiesza sławnych ludzi przynosi coraz większe zyski, ale nie zagwarantuje jej to dobrych pieniędzy. Jak nikt inny gardzi wszystkimi celebrytami i robi wszystko, żeby pokazać ich słabości i ośmieszyć na masową skalę.  
Tommy jest nieślubnym dzieckiem Iry. Przyjeżdża do Holywood, ponieważ pchają go marzenia o wielkiej karierze muzyka. Swojego ojca spotyka w sklepie muzycznym (przecież gdzieś trzeba pracować), ale postanawia nie ujawniać łączącej ich więzi. Bierze udział w konkursie, bo chce po prostu przeżyć.         I na koniec Aster Amirpour to z pozoru grzeczna dziewczynka, która od początku do końca słucha swoich rodziców. Jej życie jest już przez nich zaplanowane i nikt nie wziął pod uwagę tego, że ich córeczka może mieć odmienne zdanie. A Aster chce zostać aktorką. Wierzy, że praca u Iry pomoże to marzenie zrealizować. 

Oczywiście oprócz tego poznajemy świat pełen magii. Madison Brooks wielka młoda gwiazda Hollywood jest zamieszana w tą historię od początku do końca. Wszystko proste, prawda? Tyle, że nikt nie przewidywał jaka tragedia rozegra się na scenie jednego z klubów... Ale nic nie jest takie, jak się wydaje...  
Nie spodziewałam się po tej pozycji za wiele. Może to i dobrze, że nie oczekiwałam na powieść godną wszystkich nagród literackich. Dlatego uważam, że ta książka do najgorszych nie należy. Zgoda, pomysł jest świetny, ale wykonanie na pewno nie jest mistrzowskie, ale nie jest też okropne.Fajnym pomysłem były nieprzetłumaczone tytuły rozdziałów, które bardzo mi się podobały. Czytelnik miał możliwość sprawdzenia języka i mogliśmy mieć małą namiastkę książki w oryginale.  Muszę się przyznać, że najbardziej irytującą postacią była Layla. W tej swojej postawie nie znoszącej sławnych ludzi stawała się okropna. Szczyciła się tym, że ich nie lubi i w ten sposób stawała się niczym najgorsi celebryci. Niedostępna, zimna i wywyższająca się. Uhhh, najchętniej usunęłabym ją z książki. A teraz wracając jeżeli chodzi o świat przedstawiony 4 pkt, kreacja bohaterów 2 pkt, oryginalność fabuły 5 pkt, styl pisania 3 pkt, ogólne wrażenie 4. Resumując 3,6 pkt na 5 możliwych. Nie jest najgorzej, ale po tej autorce można było się spodziewać ogromnego bestselleru, a tu taka klapa... Może następne książki z serii będą lepsze. 


Za książkę dziękuję:


WARSZAWSKIE TARGI KSIĄŻKI 2016 - fotorelacja


Targi, Targi i po Targach. Wiecie z czym mi się one kojarzą? Są niczym Święta Bożego Narodzenia. Czeka się na nie cały rok, a potem te cztery dni tak szybko mijają, jakby ich w ogóle nie było. To takie smutne, a zarazem takie prawdziwe...
W tym roku uznałam, że nie będę biegać nerwowo od stoiska do stoiska, choć nie można powiedzieć, że spokojnie spacerowałam, od takiej ilości książek nawet najbardziej spokojny człowiek lekko by zwariował. Jako że razem z Sebastianem na Targach byliśmy dwa dni, w czwartek i w sobotę, mieliśmy trochę czasu. Przede wszystkim zakupy były spokojniejsze, ale i spotkaliśmy mnóstwo ciekawych osób :D

Z Gabrielą Gargaś. Wywiad oczywiście znajdziecie.



Razem z Mają Kłodawską. Jedną z najlepszych polskich booktuberek.
    
I oczywiście niezastąpiona Anitka!
I Augusta Docher. 
To tylko czwartek, kiedy nie było jeszcze tłumów, ale w sobotę...
Booktuberów ciąg dalszy. Tym razem Abigail Jailette.

Jest to bardzo krótki post, ponieważ już niedługo pojawi się targowy book haul i krótki filmik, w którym jest trochę więcej o Targach. 



A wy byliście na Targach? Co o nich sądzicie? Jakie macie zdobycze książkowe?

czwartek, 19 maja 2016

Kiera Cass "Syrena"

Pływanie było działaniem, latanie uczuciem.
Czy kiedykolwiek postrzegaliście Ocean jako monstrum, które aby przetrwać pożera ludzi? Tak, to trochę przerażające. Matka Ocean raz na jakiś czas wybiera sobie maksymalnie cztery dziewczyny, które w jakiś sposób mają zakończyć swoje życie w jej wodach i ocala je, aby potem stały się syrenami, które swoim głosem będą zabijać dla niej. Wszystkie historie dziewczyn są do siebie podobne. Albo wypadały ze statku albo same chciały skończyć ze sobą. Służba syren ma trwać 100 lat, podczas których mają posłusznie służyć Matce Ocean. Na szczęście ich praca ogranicza się zazwyczaj do jednego śpiewu na rok. Zazwyczaj Ocean sama sobie radzić ze swoim głodem. Są przecież różne wypadki morskie, co ją trzyma przy życiu, ale gdyby za długo nic nie jadła, to zginęłaby, a z nią cała ludzkość. Na szczęście po zakończeniu służby można wrócić do swojego dawnego życia. No może nie dawnego, ponieważ w dniu kiedy zostałaś syreną cały ludzki świat uznał, że umarłaś, więc dostaniesz nową tożsamość i zero wspomnień o czasach twojej pracy dla Ocean. Taka czysta kartka. 

Kathlen całą swoją karierę syreny traktowała jak przekleństwo, ale i więzienie. Tylko ona i jej brat przeżyli z tonącego statku, choć o dalszym istnieniu dziewczyny nikt nie wie. Oprócz tego syreny nie mogły wydawać nawet najmniejszego dźwięku, choćby pisku, w takim przypadku ludzie od razu poczuliby natychmiastową
potrzebę utopienia się. Nie ma w pobliżu dużej ilości wody? Nie szkodzi. Jest przecież kran, szklanka wody, kałuża... każda okazja jest dobra. Do tych ograniczeń dodajmy ciągłe przenoszenie się z miejsca na miejsce, bo przecież one się nie starzeją, a przecież kobieta, która przez sto lat wygląda tak samo, to przecież normalne :D No właśnie, wspomniane wcześniej sto lat służby też nie jest świetną ofertą. Same ograniczenia, zero wolności. A może należałoby spojrzeć na Matkę Ocean z innej perspektywy? Przecież ona niczym normalna matka opiekuje się swoimi syrenami, pomaga im w ukryciu tożsamości, a potem zwraca stracone życie. Ale Kathlen trochę czasu zajmuje odkrycie tej prawdy. W końcu postanawia dokończyć swoją służbę jak przystaje. Z oddaniem. Na początku bez większych problemów udaje jej się to, ale poznaje Akinlego. To chłopak z jej snów, o którym marzyła dobre 80 lat. Tylko, że człowiek.. No właśnie, po raz pierwszy w swoim syrenim życiu Kathlen chce sprzeciwić się Ocean. Ale za każde nieposłuszeństwo trzeba zapłacić...
- Kahlen - wyszeptał. - Wiem, że nie możesz mi powiedzieć "nie", więc jeśli chcesz, możesz mnie potem spoliczkować.
Dobra, przyznawać się kto nie zna Kiery Cass? Od razu zaznaczam wystarczy kojarzyć, nie trzeba czytać jej twórczości. Przyznaję się od razu, to moja pierwsza styczność z tą autorką. Ale pierwsze skojarzenie z tym nazwiskiem to "Rywalki". Dzisiaj trochę o debiucie, które w Polsce został później wydany. Przede wszystkim, co mnie skusiło? Okładka, która jest bardzo ładna, sławne nazwisko, chęć poznania tej popularnej autorki... Ale powiem szczerze. Polecam tą książkę wytrwałym fanom Kiery albo osobom, które liczą na książkę w której się nic nie dzieje. Pomysł jest świetny, ale wykonanie niekoniecznie. Książka była trochę przewidywalna (czyt. bardzo), sztywno napisana i po prostu nudna. Jedynie lepsze momenty, to te gdzie jest Akinli i Kathlen. W innym sytuacjach czasami dramatycznych, po prostu drewno... Poza tym pierwsze 80, 90 stron a nawet więcej to opisywanie zwyczajów i historii syren! Ciężko będzie mi teraz sięgnąć po "Rywalki". Podsumowując nie był to jakiś bardzo stracony czas, bo dzięki temu możecie poznać moją opinię o tej książce. Oprócz tego... książka nie jest tragiczna, jest po prostu zła... Trochę przykro mi pisać taką recenzję, ale trzeba. Nie wiem czy recenzję książek tej autorki zobaczycie jeszcze na blogu. Może za jakąś namową, ktoś mnie przekona... 



Książka przeczytana w ramach CZYTAM YOUNG ADULT oraz KLUCZNIK 2016


niedziela, 15 maja 2016

MEDYCZNY TAG KSIĄŻKOWY

Kochani dzisiaj przed Wami kolejny TAG. Tym razem postanowiliśmy wykonać go w trochę innej wersji, dlatego odpowiadamy wspólnie. Wiemy, że trochę późno, ale lepiej późno niż wcale :D Mamy nadzieję, że czytanie naszych odpowiedzi sprawi Wam trochę frajdy!

Anestezjologia - książka tak nudna, że prawie cię uśpiła.

S: Najbardziej zanudziło mnie "Na drugą stronę" Anny Kendall . Przy tej powieści spało mi się najlepiej.
D: Ja chyba wybiorę... O matko, nie mam żadnej! Sama sobie dobieram książki, trafiam w swój gust, więc raczej żadna książka mnie nie uśpiła. Nawet lekturom daję szansę.

Diagnoza - smutna książka.

"Więzień labiryntu" Jamesa Dashnera. Dlaczego smutna? Dlatego, że wiele postaci musiało umrzeć, żeby uzyskać tą głupią szczepionkę! Trochę szkoda mi było tych osób.
"Dziewczyna z ogrodu" Parnaz Foroutan. Ta obsesja dotycząca dziecka, pozycja kobiet w arabskim świecie. Historia, która nie jeden raz wycisnęła łzy z moich oczu...


Zawał - książka z nagłym zwrotem akcji.

Hmmm... Chyba nie natrafiłem na taką książkę. Prędzej film. Niestety, tą kategorię  pozostawiam bez mojej wypowiedzi :(
Kurde, same problemy z tym tagiem :) No dobrze... Wiem! Zdecydowanie cała seria Dary Anioła. Tam cały czas coś nowego się działo, autorka nie dawała czytelnikowi odpocząć. Można było się parokrotnie nabawić zawału serca!



Dentysta - książka, której szczerze nie lubisz.

Seria "Epoka Wielkich Odkryć". W ogóle nie przemówiła do mnie ta seria... Sam styl pisania jest taki... nie pasujący do mnie i jeszcze te wszystkie nazwy, imiona... Nie, to nie dla mnie.
Szczerze znienawidzona przeze mnie... I uwaga! Znowu nie odpowiem. Każdą z przeczytanych książek darzę jakimś sentymentem. Choć nie koniecznie mi podpadła książka "Kroniki Tempusu: Królowa musi umrzeć". Nie dla mnie. 


Panie doktorze! Straciliśmy pacjenta... - książka z zupełnie niespodziewaną śmiercią.

I tutaj użyję książki pt. "Harry Potter i Książę Półkrwi". Niestety tam zmarła jedna z moich ulubionych postaci... /* Profesor Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore. Och, szkoda...
Myślę, że tutaj będzie idealnie pasowała jedna z książek autora dość kontrowersyjnego. Mianowicie John Green. Przez jednych uwielbianych, przez innych niewadzony. Czytał może ktoś z Was "Szukając Alaski"? Jeśli nie, to odsyłam do recenzji (klik) i gorąco zachęcam do przeczytania, ale jeśli tak, to wiecie o co mi chodzi.  


Operacja - książka, przy której wstrzymywałaś oddech ze zdenerwowania i napięcia.

Nie często mi się to zdarza ale przy jednej książce miałem taki moment :) Była to książka "Klucz do Zaświatów" Dana Pablockiego. Może nie wszyscy wstrzymają oddech ale autor jest mistrzem powieści grozy i to trzeba mu przyznać!
Nie sposób wymienić tu tylko jednego tytułu, ale myślę, że moim faworytem będzie książka "Przypadki Callie i Kaydena" (recenzja). Autorka zabawiła się czytelnikiem i odkrywała całą historię w taki sposób, że czytając nie można było przerwać, bo na każdej kolejnej stronie powoli coś się rozwiązuje. Dosłownie puzzle!

Pobieranie krwi - krwawa książka.
No, chyba jedyna jaka mi się kojarzy, to znane już wszystkim "Igrzyska śmierci". A może tez i "Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i Stara szafa". <Moment bitwy o Narnię.>
Myślę, że idealnie pasować będzie tutaj... Niestety nie wiem, nie czytam takich książek, a w takich po które sięgam krwi nie jest za dużo. No może ewentualnie "Posępna litość" Robin LaFevers z cyklu Jego nadobna zabójczyni. Ale tylko ewentualnie.

Komu lekarstwo? - książka z gorzkim zakończeniem.

W sumie to nie wiem. Wszystkie książki, jakie czytam są z Happy End'em. Nie przypominam sobie żadnej takiej.
Odpowiem chyba jak Sebastian. Jestem ogromną optymistką, więc potrzebuję dobrych zakończeń. Po takiej lekturze jest pełna życia, oczywiście bardziej niż zazwyczaj :)

Zawroty głowy - książka ze świetnym wątkiem miłosnym.

No tu mi nasuwa się: "Drżenie" Maggie Stiefvater (recenzja). Zakochany wilk w dziewczynie, którą on i jego sfora chcieli zjeść. To chyba jedyna taka książka, którą przeczytałem, bo po prostu nie kręcą mnie takie. To był chyba wyjątek, lecz dla świadomości (czy polubię tą serię czy nie) przeczytam jeszcze "Niepokój" i "Ukojenie".
No i super, znowu trzeba wybierać. Tym razem nie wybiorę żadnej książki. Gdybym je miała wszystkie wymienić, to ten post byłby on co najmniej 2 razy większy. Jednym z przykładów jest chociażby wspomniane wcześniej "Przypadki Callie i Kaydena" czy seria "Dary Anioła". I oczywiście wiele, wiele więcej.  

czwartek, 12 maja 2016

Magdalena Witkiewicz i Natasza Socha "Awaria małżeńska"

Jednego bowiem nie można kobietom odmówić - potrafią tak skołować przeciwnika, że koniec końców, samo dochodzi do wniosku, iż jest skończoną świnią.
Każda kobieta chciałaby być idealna. Być świetną, żoną, matką, kochanką, a w domu praczką, sprzątaczką, kucharką... Od zawsze czujemy ogromnie silną potrzebę bycia najlepszymi i nie zastąpionymi we wszystkim. I takie właśnie są Ewelina oraz Justyna. Ich pierwsze spotkanie pozostawia wiele do życzenia...
Wszyscy wiemy, że w przyrodzie nic nie ginie. I tak przez kota, który wbiegł na ulicę kierowca autobusu zahamował, a one na siebie wpadły i obie się połamały. Trafiły do tego samego szpitala, na jeden oddział. Justyna ze złamaną nogą, a Ewelina ręką. Obie pani mają dwójkę dzieci, którymi nie mogą się zajmować z oczywistych względów. A więc całe rodzicielstwo spada na ojców. I tu się właśnie zaczyna problem...
Sebastian, mąż Eweliny, nigdy dziećmi się nie zajmował. Z zawodu był inżynierem, który ceni sobie spokój, równowagę i ciszę. Kiedy przyjdzie do domu dziwi się dlaczego żona jeszcze nie posprzątała, nie rozumie słów Eweliny o włączeniu się w wychowywanie potomków. Ostatnimi czasy zaczęło się między nimi psuć i Sebastian został wyrzucony z domu.
- Temperaturę mierzyłeś?

- Tak - westchnął. - Mam gorączkę. Trzydzieści sześć i dziewięć.

Ewelina westchnęła. Wiedziała nie od dziś, że mężczyzna nie choruje - on walczy o życie. Zwłaszcza z taką temperaturą.
Mateusz, mąż Justyny, pracuje jako tłumacz. On musi mieć ciszę i spokój, skupić się  trzeba, a tłumaczenia łatwe nie są. Dzieci? Owszem dzieci są, podobno dobrze się uczą, a no i nie sprawiają większego kłopotu. A jaki adres ma szkoła córki? Tego Mateusz już nie wie. Przecież od tego jest żona, a jemu nic do tego. 
Nie miał nic przeciwko teściowej (i wzajemnie), ale im rzadziej się widywali, tym lepsze panowały między nimi stosunki. Całkowity brak spotkań oznaczał wręcz sielankę. Żadnej okazji, by się pokłócić lub nawzajem wyprowadzić z równowagi.
Obaj panowie staną przed ważną życiową próbą. Zarówno jeden, jak i drugi od nowa nauczą się zajmowania nie tylko dziećmi, ale również całym domem. W ich mniemaniu dzieci to aniołki, zajmowanie się nimi to nie problem, a wszystkie czynności przecież robią wróżki. Ach... Jaka ta rzeczywistość jest okrutna. Okazuje się, że wszystko to powinno być jakąś olimpijską dyscypliną sportową. Od teraz trzeba pamiętać, że dzieci trzeba odebrać ze szkoły, nakarmić, pomóc przy lekcjach, pobawić się, ogarnąć dom, a później człowiek jest naprawdę padnięty. Jedyna myśl w głowie: "Żono wracaj!".

Z czystym sercem muszę Wam powiedzieć, że ta książka jest naprawdę świetnie napisana.
Macie wrażenie, że napisała to jedna osoba, a nie dwie. Jest to naprawdę fenomen. Cieszę się, że trafiłam na tę książkę. Na pewno nie jest to ambitna literatura, na pewno wiele się dzieje, ale główna akcja skupia się wokół jednego, dlatego jest to kolejna książka, która nie zadowoli ambitnych czytelników, którzy uważają, że literatura musi być ambitna. Ja uważam, że odmóżdżacze też są potrzebne! Przez tę książkę przemawia ogromny humor przy którym nie da się po prostu nie roześmiać! Recenzja krótka, bo i nie ma co za długo mówić. To po prostu trzeba przeczytać i poznać na własnej skórze!


Książka przeczytana w ramach wyzwania KLUCZNIK 2016

Dominika

wtorek, 3 maja 2016

Caren Lissner - "Druga runda"

Ktoś powinien wymyślić pigułkę, po której przestajesz kochać ludzi, których nie możesz mieć, a zaczynasz interesować się tymi dostępnymi.
Trzy lata związku i pięć małżeństwa. Osiem lat. Dokładnie tyle trwało szczęście 29-letniej Gert. Dlaczego tylko tyle? Mark jej ukochany ginie w wypadku samochodowym. Od tego tragicznego zdarzenia minął już ponad rok, a mimo wszystko choć Gert w miarę normalnie funkcjonuje, to nie ma dnia, żeby o nim nie myślała. Zawsze znajdzie się coś, co jej o nim przypomni, a wtedy kobieta odpływa w krainę słodkich wspomnień. Od teraz Gert jest nie tylko kobietą. Do trudności dnia codziennego podchodzi zarówno jako kobieta, jak i mężczyzna. Przychodzi jednak taki czas, kiedy jej przyjaciółki uważają, że najwyższy czas znaleźć sobie kogoś nowego. Gert zgadza się na to tylko ze względu na przyjaciółki. Poza tym uważa, że zawsze warto poznać kogoś nowego, nie jako potencjalnego partnera, ale jako znajomego, przyjaciela. Przyjaciółki mają jednak inne zdanie. Postanawiają wprowadzić Gert w prawdziwy poligon randkowy...
-Powinni otworzyć jakiś naprawdę odlotowy bar  z zakazem wstępu dla skąpo ubranych kobiet - stwierdziła Hallie.
 -Czy nie jesteś częścią tego problemu? - Spytała Gert.
-Sama nie mogę z tym walczyć - odparła Hallie.-Stawka jest zbyt wysoka. Gdyby wszystkie kobiety powiedziały "nie" nadmiernej ekspozycji różnych części ciała, to jak babcię kocham, natychmiast wskoczyłabym w sweter! 
Okazuje się, że już podczas pierwszego wspólnego wypadu Gert poznaje mężczyznę.
Oczywiście jako kolegę, ponieważ zarówno ona, jak i on na razie nie dążą do czegoś więcej. Todd jest zupełni różny od jej zmarłego męża, Marka. I to dobrze, ponieważ w innym wypadku wkradłoby się ogromne poczucie winy. A tak, Gert spokojnie zapoznała nowego znajomego, spędza z nim czas, przy nim powoli potrafi oderwać się od myśli o Marku i stara się wrócić do funkcjonowania sprzed wypadku męża. Oczywiście to nie jest, tak że od razu zapomina o nim. Potrafi pogodzić się jednak z myślą, że w jej życiu na nowo będzie mógł ktoś zagościć. Tyle, że Todd nie wie o śmierci Marka. On nawet nie wie, że Gert jest panią Healy, jedyne o czym ma pojęcie to to, że kiedyś w związku była. I jak tu mu powiedzieć tak, żeby go nie wystraszyć? 

-Wiesz co, na rynku jest tyle antydepresantów  - powiedziała Hallie. – Ktoś powinien wyślić taką pigułkę, po której przestajesz kochać ludzi, których nie możesz mieć, a zaczynasz interesować się dostępnymi.

- O Boże – westchnęła Gert. – Natychmiast chciałabym receptę.
Autorka stawia przed nami ważną prawdę życiową. Czasami nie doceniamy niektórych w
naszym życiu, ich roli, a kiedy ich zabraknie żałujemy, że nie wszystko im powiedzieliśmy oraz to, że mimo wielu naszych planów nie mamy żadnego wpływu na nasze życie. Caren Lissner pokazuje, że czasami warto kolejny raz powstać, choćby nasza próba skończyła się upadkiem. Muszę Wam powiedzieć, że na początku nie byłam przekonana do tej książki. Spytacie pewnie dlaczego. Otóż nie zainteresowała mnie tematyka. Młoda wdowa po wielkiej tragedii. Myślałam, że cała fabuła skupi się głównie na jej rozpaczy, a tu naprawdę miłe zaskoczenie. Nie jest to na pewno łatwa książka, bo i tematyka nie należy do lekkich. Na pewno nie jest to książka przygnębiająca, znajdziemy chwile wzroszeń i czystego śmiechu. Książce trochę humoru dodają przyjaciółki Gert, Hallie i Eryka oraz ich perypetie na polu miłosnym. Jest to świetna odskocznia od czasu, bez problemu można wcielić się w Gert, mimo wielu różnic. Z tą pozycją spędziłam naprawdę świetne chwile i jestem bardzo zadowolona, że miałam okazję się z nią zapoznać.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję

niedziela, 1 maja 2016

#3 KAC KSIĄŻKOWY

Wielu z nas po przeczytaniu naprawdę dobrej książki nie może się otrząsnąć i przejść na porządku dziennym do innej powieści. Najlepszym rozwiązaniem jest odczekać parę chwil, a potem zabrać się za książkę, która przeniesie nas do naszego ukochanego świata. Najczęściej nie wiemy co wybrać, tak żeby otoczenie było podobne do tego, które pokochaliśmy dlatego warto zajrzeć do mojego zestawienia.
W tym majowym zestawieniu książki o... syrenach. Dlaczego? Już niedługo zabiorę się za czytanie książki Kiery Cass. Pomyślałam, że od razu znajdę coś o podobnej tematyce.

Kiera Cass: "Syrena"
Kahlen to syrena, która musi być posłuszna rozkazom wydawanym jej przez Ocean. Jej głos, odbierający rozsądek i budzący pragnienie rzucenia się w morską toń, jest śmiertelnie groźny dla ludzi. Akinli to zwyczajny człowiek – pełen ciepła, przystojny chłopak, dokładnie taki, o jakim od dawna marzy Kahlen. Jeśli się w nim zakocha, narazi ich oboje na ogromne niebezpieczeństwo… ale nie jest w stanie wytrzymać rozłąki. Czy zaryzykuje wszystko, by pójść za głosem serca?
Tricia Rayburn: "Syrena"
Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor, w towarzystwie braci Carmichaelów.
Jednak kiedy Justine wybiera się nad urwisko, by skakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że to coś więcej niż wypadek.
Całe nadbrzeżne miasteczko wpada w popłoch, kiedy następuje seria ponurych zdarzeń – fale wyrzucają na brzeg ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w uśmiechu… Vanessa i Simon próbują ustalić, czy te wypadki mają cokolwiek wspólnego z Justine i Calebem. Ale to, co odkryje Vanessa, może oznaczać koniec jej wakacyjnej miłości, a może nawet życia…

Patricia Schröder: "Morza szept"
- Kiedy cię widzę, chcę być przy tobie – zaczął powoli. – A kiedy jestem przy tobie, chcę cię dotykać.
Słuchałam jego słów i zatapiałam się w jego spojrzeniu. Gdyby zechciał, z miejsca mógłby mnie zamordować. Z pewnością bym się nie broniła.
- A kiedy cię dotykam, Elodie…
Jego głos wnikał w moje uszy, w moją pierś i brzuch. Wypełniał mnie od czubków palców aż po głowę, czułam, jakby mnie ktoś głaskał od środka.

Jako morska istota pewnego dnia przed Elodie pojawia się Gordian. Tajemniczy. Magiczny. Oszałamiający. Odtąd nie może przestać o nim myśleć, o jego turkusowo-zielonym spojrzeniu, jego dłoniach, które dotykają jej z zaciekawieniem. I zaczyna się domyślać, jakie tajemnice rzeczywiście kryje w sobie ocean i jak bardzo jej osobiste przeznaczenie jest związane z mrocznymi legendami Wysp Normandzkich.
Upojna saga miłosna z zapierającym dech w piersi krajobrazem wybrzeża wyspy Guernsey w tle – wstęp do porywającej morskiej trylogii.

CZYTALIŚCIE KTÓRĄŚ Z TYCH KSIĄŻEK? POLECACIE? A MOŻE MACIE INNE PROPOZYCJE?