wtorek, 3 maja 2016

Caren Lissner - "Druga runda"

Ktoś powinien wymyślić pigułkę, po której przestajesz kochać ludzi, których nie możesz mieć, a zaczynasz interesować się tymi dostępnymi.
Trzy lata związku i pięć małżeństwa. Osiem lat. Dokładnie tyle trwało szczęście 29-letniej Gert. Dlaczego tylko tyle? Mark jej ukochany ginie w wypadku samochodowym. Od tego tragicznego zdarzenia minął już ponad rok, a mimo wszystko choć Gert w miarę normalnie funkcjonuje, to nie ma dnia, żeby o nim nie myślała. Zawsze znajdzie się coś, co jej o nim przypomni, a wtedy kobieta odpływa w krainę słodkich wspomnień. Od teraz Gert jest nie tylko kobietą. Do trudności dnia codziennego podchodzi zarówno jako kobieta, jak i mężczyzna. Przychodzi jednak taki czas, kiedy jej przyjaciółki uważają, że najwyższy czas znaleźć sobie kogoś nowego. Gert zgadza się na to tylko ze względu na przyjaciółki. Poza tym uważa, że zawsze warto poznać kogoś nowego, nie jako potencjalnego partnera, ale jako znajomego, przyjaciela. Przyjaciółki mają jednak inne zdanie. Postanawiają wprowadzić Gert w prawdziwy poligon randkowy...
-Powinni otworzyć jakiś naprawdę odlotowy bar  z zakazem wstępu dla skąpo ubranych kobiet - stwierdziła Hallie.
 -Czy nie jesteś częścią tego problemu? - Spytała Gert.
-Sama nie mogę z tym walczyć - odparła Hallie.-Stawka jest zbyt wysoka. Gdyby wszystkie kobiety powiedziały "nie" nadmiernej ekspozycji różnych części ciała, to jak babcię kocham, natychmiast wskoczyłabym w sweter! 
Okazuje się, że już podczas pierwszego wspólnego wypadu Gert poznaje mężczyznę.
Oczywiście jako kolegę, ponieważ zarówno ona, jak i on na razie nie dążą do czegoś więcej. Todd jest zupełni różny od jej zmarłego męża, Marka. I to dobrze, ponieważ w innym wypadku wkradłoby się ogromne poczucie winy. A tak, Gert spokojnie zapoznała nowego znajomego, spędza z nim czas, przy nim powoli potrafi oderwać się od myśli o Marku i stara się wrócić do funkcjonowania sprzed wypadku męża. Oczywiście to nie jest, tak że od razu zapomina o nim. Potrafi pogodzić się jednak z myślą, że w jej życiu na nowo będzie mógł ktoś zagościć. Tyle, że Todd nie wie o śmierci Marka. On nawet nie wie, że Gert jest panią Healy, jedyne o czym ma pojęcie to to, że kiedyś w związku była. I jak tu mu powiedzieć tak, żeby go nie wystraszyć? 

-Wiesz co, na rynku jest tyle antydepresantów  - powiedziała Hallie. – Ktoś powinien wyślić taką pigułkę, po której przestajesz kochać ludzi, których nie możesz mieć, a zaczynasz interesować się dostępnymi.

- O Boże – westchnęła Gert. – Natychmiast chciałabym receptę.
Autorka stawia przed nami ważną prawdę życiową. Czasami nie doceniamy niektórych w
naszym życiu, ich roli, a kiedy ich zabraknie żałujemy, że nie wszystko im powiedzieliśmy oraz to, że mimo wielu naszych planów nie mamy żadnego wpływu na nasze życie. Caren Lissner pokazuje, że czasami warto kolejny raz powstać, choćby nasza próba skończyła się upadkiem. Muszę Wam powiedzieć, że na początku nie byłam przekonana do tej książki. Spytacie pewnie dlaczego. Otóż nie zainteresowała mnie tematyka. Młoda wdowa po wielkiej tragedii. Myślałam, że cała fabuła skupi się głównie na jej rozpaczy, a tu naprawdę miłe zaskoczenie. Nie jest to na pewno łatwa książka, bo i tematyka nie należy do lekkich. Na pewno nie jest to książka przygnębiająca, znajdziemy chwile wzroszeń i czystego śmiechu. Książce trochę humoru dodają przyjaciółki Gert, Hallie i Eryka oraz ich perypetie na polu miłosnym. Jest to świetna odskocznia od czasu, bez problemu można wcielić się w Gert, mimo wielu różnic. Z tą pozycją spędziłam naprawdę świetne chwile i jestem bardzo zadowolona, że miałam okazję się z nią zapoznać.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję