Aleksandra przeprowadza się do Bąszynka, niewielkiej miejscowości, położonej spory kawałek od stolicy. Zaczyna tam pracę jako wiceprezes winiarni. Firma jest w bardzo kiepskim stanie, a ona ma ją z tego wyciągnąć. Milewska pracuje na pełnych obrotach, ale nie pomaga jej w tym szef, ponieważ jak się okazuje jest on alkoholikiem. Niedługo po swoim przyjeździe zostaje potrącona przez samochód. Do szpitala przyjeżdża sprawca wypadku, Maks. Jest bardzo opiekuńczy, a ich relacje dość szybko przeradzają się w coś więcej. Spotykają się dość często, ale to się zmienia. Po wspólnie spędzonej nocy mężczyzna przez długi czas nie daje znaku życia, więc Aleksandra postanawia o nim zapomnieć. Jest pozytywnie zaskoczona życzliwością nie tylko współpracowników, ale też ludzi zupełnie obcych. W ten sposób, poprzez przydatną poradę poznaje Teresę Dudziak. Kobiety zaprzyjaźniają się i to dzięki Teresie Ola szybko wdraża się w życie mieszkańców Bąszynka. Podczas opalania się na plaży znajdują trupa. Kim jest denat? Kto go zabił, dlaczego i po co? Czy Aleksandra wróci do Warszawy i swojego dawnego życia? A jeśli nie, to czy w Bąszynku odnajdzie utracone szczęście?
Trzeba łapczywie chwytać każdą chwilę i cieszyć się nią, bo drugi raz taka sama nie nadejdzie.
Izabella Frączyk stworzyła bardzo ciekawą książkę. Czyta się ją strasznie szybko i z ogromną przyjemnością. Być może ze względu na prosty i trafiający do każdego język. Uważam, że jest idealna zarówno dla starszych, jak i młodszych czytelniczek. Jest wprost wymarzona na wakacje. A teraz lecę do biblioteki po inną książkę autorki "Siostra mojej siostry". Spodziewajcie się recenzji.