poniedziałek, 20 lipca 2015

Recenzja "Dziś jak kiedyś" Izabella Frączyk

Aleksandra Milewska jest świeżo po rozwodzie. Zwalnia  się z firmy, aby nie spotykać się w pracy ze swoim byłym mężem. Prosi swoją przyjaciółkę Magdę, która jest headhunterem o znalezienie pracy najlepiej jak najdalej od Warszawy. Taka oferta znajduje się niemal natychmiast, więc Ola ją bez wahania przyjmuje.

Aleksandra przeprowadza się do Bąszynka, niewielkiej miejscowości, położonej spory kawałek od stolicy. Zaczyna tam pracę jako wiceprezes winiarni. Firma jest w bardzo kiepskim stanie, a ona ma ją z tego wyciągnąć. Milewska pracuje na pełnych obrotach, ale nie pomaga jej w tym szef, ponieważ jak się okazuje jest on alkoholikiem. Niedługo po swoim przyjeździe zostaje potrącona przez samochód. Do szpitala przyjeżdża sprawca wypadku, Maks. Jest bardzo opiekuńczy, a ich relacje dość szybko przeradzają się w coś więcej. Spotykają się dość często, ale to się zmienia. Po wspólnie spędzonej nocy mężczyzna przez długi czas nie daje znaku życia, więc Aleksandra postanawia o nim zapomnieć. Jest pozytywnie zaskoczona życzliwością nie tylko współpracowników, ale też ludzi zupełnie obcych. W ten sposób, poprzez przydatną poradę poznaje Teresę Dudziak. Kobiety zaprzyjaźniają się i to dzięki Teresie Ola szybko wdraża się w życie mieszkańców Bąszynka. Podczas opalania się na plaży znajdują trupa. Kim jest denat? Kto go zabił, dlaczego i po co? Czy Aleksandra wróci do Warszawy i swojego dawnego życia? A jeśli nie, to czy w Bąszynku odnajdzie utracone szczęście?
Trzeba łapczywie chwytać każdą chwilę i cieszyć się nią, bo drugi raz taka sama nie nadejdzie.

Izabella Frączyk stworzyła bardzo ciekawą książkę. Czyta się ją strasznie szybko i z ogromną przyjemnością. Być może ze względu na prosty i trafiający do każdego język. Uważam, że jest idealna zarówno dla starszych, jak i młodszych czytelniczek. Jest wprost wymarzona na wakacje. A teraz lecę do biblioteki po inną książkę autorki "Siostra mojej siostry". Spodziewajcie się recenzji.