Są szuflady, które na zawsze powinny pozostać zamknięte...
Laura wbrew swojej babce wyszła za mąż za Niemca - Jorgena Millera. Po ślubie i wyjeździe z kraju zerwała z nią kontakty. Laura wiedzie spokojne życie, a rodzina jej męża zastępuje jej tą w Polsce. Podczas dziesiątej rocznicy ślubu do jej berlińskiego mieszkania przychodzi telegram. Dotyczy on babci Irenki. Niestety kobieta zmarła.
Laura przyjeżdża na pogrzeb, myśląc że zaraz po nim wróci do męża. Tak się jednak nie staje, ponieważ okazuję się, że Irena uwzględniła ją w testamencie. Na spotkaniu dostaje trzydzieści osiem zeszytów w zielonym pudełku. Będąc już w hotelu zaczyna je czytać. Poznaje prawdziwą historię babci.
Irena była młodą kobietą, gdy wybuchła wojna. Razem ze swoją przyjaciółką, Helą były żydówkami. Ich rodziny zostały zabrane do getta. Wszyscy od tej chwili mieli pracować na rzecz Trzeciej Rzeszy. Przed niechybną śmiercią uratowały je przebrania pielęgniarek. Tylko co z tego, gdy za tamtymi murami straciły miłość, przyjaźń, rodzinę... Ciągle tęskniły za Warszawą, miejscem gdzie setki tysięcy ludzi zostało brutalnie wyrwanych, by nigdy tam nie powrócić.
Laura jest zaskoczona i zdruzgotana. Teraz wreszcie zrozumiała dlaczego babka przez tyle lat tak się dziwnie zachowywała. Ale okazuje się, że dzienniki babci kryją jeszcze wiele niespodzianek...
Anna Birger stworzyła taką niezwykła książkę, że po jej przeczytaniu długo nie mogłam się uspokoić. Razem z Ireną odczuwałam trudy i cierpienia wojny. Ta książka na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci. W dodatku to doskonała lekcja historii. Uważam, że jest idealna dla czytelników w każdym wieku. Powieść warta uwagi i czasu na jej przeczytanie.
W obozie panowała choroba, na którą wcześniej, czy później zapadali wszyscy. Obojętność!