piątek, 21 sierpnia 2015

Recenzja "Papierowe marzenia" Richard Paul Evans

Luke Crisp miał prawie wszystko, nie doznał tylko zbyt długo miłości matczynej. Kochany ojciec, kariera jeszcze w gimnazjum, fantastyczny dom i zaplanowana przyszłość na którą się cieszył. Jego tata, który jest szefem ogromnej firmy kserograficznej chce dla syna tego, czego mu samemu zabrakło. Dobrego startu w dorosłe życie. Dlatego postanawia wysłać syna na studia. Nie wie, że ten krok boleśnie zmieni życie nie tylko Luka.

Chłopak dostaje się do Wharton Business School, bardzo prestiżowej placówki. Tam poznaje Candace, w której od razu się zakochuje. To dziewczyna zabiera go na spotkanie grupy dyskusyjnej. Zostaje tam przyjęty i od tej pory pełnoprawnie należy do "whartońskej siódemki". Niedługo po tym jeden z członków zostaje potrącony przez samochód i na skutek tego umiera. W tym czasie Luke zaprzyjaźnia się z Seanem. To on wprowadza spokojnego Crispa w świat alkoholu i całonocnych imprez. Po zakończeniu studiów przyjaciele wybierają się w podróż po Europie. Luke wybiera swoje pieniądze z funduszu, a potem w mało delikatny sposób oznajmia ojcu, że nie zamierza przejąć firmy. Nie mija wiele czasu od tego wydarzenia, kiedy młody Crisp zostaje bankrutem. Wszyscy się od niego odwracają, nawet Candace. Od teraz zaczyna życie bezdomnego.
Co zrobi Luke? Czy poradzi sobie w nowej rzeczywistości? A co na to jego ojciec tak brutalnie potraktowany?
Gdyby nie ciemność nigdy nie poznałbym światła. W życiu wybieramy różne ścieżki, czasami proste, czasami kręte i niebezpieczne, jednak ostatecznie liczy się tylko to, czy zaprowadzą nas one do domu. 
Książka jest piękna, a przy tym niezwykle mądra. Wzbudziła we mnie wiele emocji. Głęboko zapada w pamięć, skłaniając do refleksji. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Evansa, ale od razu się nim zachwyciłam. Bezapelacyjnie ta powieść jest godna polecenia. Gwarantuję, że na blogu pojawi się więcej recenzji książek Richarda Paula Evansa.