niedziela, 6 września 2015

Wywiad z Izabellą Frączyk

Izabella Frączyk jest autorką sześciu fenomenalnych książek. Jej powieści nie tylko wzruszają, ale i rozśmieszają. Książki napisane przez nią zdecydowanie poprawiają nastrój tysiącom kobiet.  Pisze od 2009 roku i każda jej kolejna książka zostaje ciepło przyjęta przez czytelniczki. Miałam ogromne szczęście, że zgodziła się odpowiedzieć na moje pytania.


Dominika Pyza: Co popchnęło Panią do napisania pierwszej książki?
Izabella Frączyk: Zazwyczaj takie rzeczy dzieją się poza nami zwłaszcza w przypadku osoby, której zawsze się wydawało, że pisarz, to jakiś kosmita albo w najlepszym razie odrealniony odludek, który nie je, nie śpi, nie gotuje i nie chodzi na zakupy do tesco J Przypadków w tamtym czasie pojawiło się wiele. Mój pies, który zasłużenie osiągnął już prawie miano celebryty, bowiem o jego wybrykach rozpisywałam się dość często na internetowym forum. Do tego powątpiewanie otoczenia, że ja to zrobię i jeszcze na dokładkę debiut literacki mojej koleżanki, który wymierzył mi celnego ambicjonalnego kopniaka.  To wszystko nastąpiło prawie jednocześnie i skłoniło mnie od decyzji, że jednak spróbuję. Pamiętam jak znajomy zapytał mnie wtedy:
 -Czym się zajmujesz?
- Piszę książki- odparłam z mocą.
- O, a co napisałaś?
- Jeszcze nic... J
D.P.:Jak znosi Pani krytykę swoich książek?
I.F.: Każdy, kto decyduje się upublicznić swoją twórczość musi liczyć się z tym, że nie każdemu się spodoba to, co stworzył.  To podstawa, jeśli nie chce się zwariować albo chwycić  totalnego doła przy pierwszej recenzji dalekiej od entuzjazmu. Wiele zależy również od tego, co uznamy za krytykę. Jeśli na temat mojej twórczości wypowiada się osoba, którą uznaję za autorytet, to oczywiste, że biorę jej sugestie pod uwagę. To, czy się z nimi zgadzam jest już inną kwestią, ale takie opinie traktuję bardzo poważnie.  Internetowy, anonimowy „hejt” mnie nie interesuje i nawet nie zawracam sobie głowy czytaniem, bo jakże ja mam się odnieść do wpisu: „ Książka jest żenująca, a autorka jest głupia”? – Tutaj mogę się tylko uśmiechnąć, że komuś ulżyło Cóż, szkoda czasu… J
Bardzo cenię sobie opinie  czytelników, bo przecież to właśnie dla nich piszę. To dla mnie najważniejsze i nie ma dla mnie nic milszego jak wyrazy uznania i serdeczności od zupełnie obcych osób. Rozumiem przy tym, że komuś moja powieść może się po prostu normalnie nie podobać, ale dopóki szala szeroko pojętej krytyki nadal będzie wyraźnie przechylać się na plus, mój zapał  do pisania z pewnością się nie zmniejszy J

D.P.: Gdybym mogła spotkać się z jedną z bohaterek mojej powieści, to wybrałabym..., ponieważ...
I.F.:Spotkać? Nie ma takiej opcji, bo już spotkałam je wszystkie i znam je na wylot. Wszystkie bardzo lubię. Z niektórymi zdążyłam się nawet zaprzyjaźnić. W końcu siedzieć  przez kilka miesięcy w czyjejś głowie, to nie są przelewki J Wiem, że to nie brzmi normalnie, ale tak właśnie jest. Wszystkie moje bohaterki lubię, nawet tym wrednym staram się nadać jakiś ludzki rys i zachęcić czytelnika, żeby spróbował odszukać ich  ukryte, drugie dno. Bardzo się staram, żeby moje dziewczyny nie były jednakowe, monochromatyczne. Nawet tym z pozoru aniołom zdarzają się błędy i moralne wpadki. Każdy z nas ma na sumieniu mniejsze bądź większe głupoty. One też. Może dlatego są odbierane, jako postaci bardzo realne.
D.P.:Pisze Pani książki z zakresu literatury kobiecej. Czy Pani także czyta takie książki czy może jednak inny gatunek?
I.F.:W obawie przed popełnieniem niezamierzonego plagiatu zazwyczaj omijam podobną literaturę. Do tego mam niewiele czasu na czytanie czegoś, co napisał ktoś inny, więc wybieram pewniaki. Uwielbiam prozę sensacyjną i konsekwentnie nie wychodzę poza ten gatunek. Oczywiście czasem czytam też książki moich koleżanek po fachu. Nie zdarza mi się to zbyt często mimo, że między sobą wymieniamy się swoimi książkami i nasze półki pękają w szwach J
D.P.:Jaki jest Pani przepis na szczęście? 
I.F.: Niestety nie mam przepisu na szczęście. Po prostu staram się być dobrym człowiekiem i nikomu nie robić krzywdy. To niby brzmi całkiem jasno i wydaje się to łatwe, ale wcale tak nie jest.  A szczęście często mamy pod nosem i widzimy je dopiero jak zniknie, zatem trzeba uważnie się rozglądać wokół siebie i z każdego dnia wydusić coś dobrego, bo nie ma nic lepszego niż zasypiać z uśmiechem na ustach i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
D.P.: Bardzo dziękuję za wywiad.
I.F.: Serdecznie dziękuję za rozmowę. Życzę sukcesów i ciekawych recenzji.