środa, 1 lipca 2015

Recenzja "Przyjaciółki ze Staromiejskiej" Anna Mulczyńska

Ania Bednarek to energiczna dwudziestopięciolatka, która jest baletnicą. Dziewczyna to utalentowana i ambitna tancerka, dlatego występuje w kanadyjskim zespole baletowym. Jednak niektóre wydarzenia tak odbijają się na życiu Anny, że jej kariera zostaje zrujnowana. Wraca do Polski. W otoczeniu ludzi zakłada maskę arogancji i pewności siebie, a tak naprawdę ukrywa osobę, która została ciężko doświadczona przez los.
W ojczyźnie zakrada się do domu niestety już zmarłej dawnej nauczycielki tańca, na początku żeby powspominać, a później aby odzyskać formę i wrócić na scenę, która jest jej całym życiem. Jakby tego było mało Ania widzi duchy bliskich jej osób...
Weronika Peterson to obecna wybranka Edka Zawiślaka, dawnego narzeczonego Bednarek. Jest bardzo utalentowana. Jej pasja to rękodzieło, dlatego też prowadzi sklep "Robótkowo". Jest osobą otwartą, radosną i miłą. Odegra bardzo ważną rolę w na nowo rozpoczętym życiu Anki. To dzięki niej baletnica stanie na nogi. Mimo początkowej niechęci i zazdrości kobiety sobie pomagają. W dodatku dziewczyna jest znajomą Pawła, który jak uważa Ania jest tajemniczym i natrętnym dziwakiem, który ją śledzi. Weronika pomoże dowiedzieć się jakie plany wobec tancerki ma mężczyzna. Czy zawarty pakt może przerodzić się w prawdziwą przyjaźń?
 Szata graficzna książki nawiązuje w dużej mierze do pierwszej części "Powrót na Staromiejską". Ja osobiście silniejszą więź odczułam z Weroniką. Może dlatego, że jesteśmy do siebie podobne: również patrzę na świat przez różowe okulary i lubię rękodzieło. Wszystkie postacie są bardzo dopracowane. Autorka pokazuje nam rzeczywistość: upadek i ciężki powrót do normalności. Książka nie jest przekombinowana. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Mulczyńskiej, ponieważ nie przeczytałam pierwszej części. Pozostawiło ono po sobie bardzo dobre wrażenie.