środa, 7 września 2016

To już koniec "Kamień i sól" Victoria Scott

Dwa ekosystemy za nimi. I dwa przed nimi. Cieszyć się czy płakać? Czas na recenzję książki, którą pokochałam i znienawidziłam jednocześnie. Ale spokojnie tylko w hmm, pozytywnym sensie? Jeżeli tak to można nazwać. Za zabawę z czytelnikiem powinnam wystawić autorce rachunek za pogrzeb mojego serca. Bo definitywnie mi je roztrzaskała. Myślicie, ze by się obraziła?

Sięgam po tą książkę z jednego prostego powodu. Bo pierwsza część mnie zachwyciła. Bo nie mogłam się doczekać kontynuacji. Bo musiałam wrócić do Telli, Guy'a i Pandor. Bo chciałam się przeżyć kolejne dwa etapy. No i mam, co chciałam...

"Kamień i sól" to idealna kontynuacja książki "Ogień i woda". Tella wraz z przyjaciółmi przebyła już dżunglę i pustynię. Robi się coraz ciężej, bo teraz czas na ocean i góry. Stawka jest coraz wyższa, lekarstwo dla bliskiego chorego coraz bliżej. Jedno lekarstwo, a 41 chętnych. To nie może się skończyć łatwo. 

Wszyscy muszą przekroczyć swoje granice. Jedni fizyczne, inni psychiczne. Organizatorzy nie próżnują. Utrudniają Piekielny Wyścig do granic możliwości. Trzeba przyznać są bardzo kreatywni. Ich "udogodnienia" dla uczestników nie mają sobie równych. 
Tak to już w życiu jest: kiedy znajdujesz się w beznadziejnej sytuacji, myślisz sobie: "Przynajmniej nie może już być gorzej". I wtedy życie wali cię prosto w głowę za głupią naiwność.
Jest to kontynuacja, dlatego nie mogę Wam za dużo zdradzić. Chciałabym nie odbierać frajdy tym czytającym, którzy dopiero się wezmą za książkę, tym którzy są przed pierwszą częścią, albo w trakcie niej. Dlatego co do fabuły to już wszystko. Teraz przejdziemy do najciekawszego co w recenzji może być. Zdania autora. Mojego.

Charakter Telli coraz ciekawiej się kształtuje. Nawet w chwilach wycieńczenia jej humor i ostry język daje o sobie znać. Jest po prostu świetna. Chociaż mamy też momenty spokoju, troski nad bratem i melancholii. Jest wyjątkową bohaterką. Nie narzeka na swój los, bo wie, że robi to dla wyższych celów. Nigdy mnie nie rozczarowała. Jest silną bohaterką, która swój charakter musiała
ukształtować.

Co do Guy'a to powiem krótko. Jest wart pożądania (słowa Telli, chociaż ja też się podpisuje). Tak jak wcześniej romans w książce nie jest narzucający się. Jest subtelny, dyskretny, pięknie dopełniający całą histohrię. Guy nie mówi na każdym kroku, że ją kocha, nie może bez niej żyć. O nie! On sprawia, że nawet w krótkich włosach, błocie. z siniakami czuje się piękna. I potrzeba. To jest wyjątkowe.

Tak jak w poprzedniej części dużą rolę odgrywają Pandory. Nie wszystkie jeszcze odkryły swoje wszystkie umiejętności, a niektóre jeszcze bardziej się rozwiną. One też sprawiają, że moje serce podczas czytania biło coraz szybciej. 

Powiedziałabym, że jest to lektura obowiązkowa dla fanów pierwszej części. Tutaj dzieje się o wiele więcej, emocje sięgają zenitu. Minusów żadnych nie mam. Tylko przygotujcie się na niespodziewane zwroty akcji. A zakończenie sprawiło, że miałam ochotę wziąć tą książkę i rzucić o ścianę. To było tak frustrujące, bo zakończenie jest zupełnie otwarte. Victoria Scott ma prostą drogę do napisania trzeciej części. I trzymam kciuki, żeby to zrobiła!

Na zakończenie powiem krótko i wyraźnie. Koniecznie przeczytajcie zarówno pierwszą cześć, jak i tę książkę. Nie zwlekajcie, bo będziecie żałować. Ja też żałowałam, że tak długo to odkładałam.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Dominika