niedziela, 29 października 2017

Powody, dla których warto przeczytać... "Lifeblood. Krew życia" Gena Showalter



Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać część pierwszą przygód Tenley. Była to książka dobra, trochę przeciętna, brakowało jej do ideału. Bałam się, że tym razem może być podobnie. Okej, jedna taka książka była do przeczytania, ale kolejna podobna mogłaby już męczyć. Więc jak to jest z tą częścią? Lepiej czy gorzej?


Jakiś czas temu uznałam, że czas na jakąś kolejną zmianę na blogu. Wprowadzaliśmy już różne rzeczy, a teraz czas przyszedł na recenzje. Forma, którą widzicie nie jest ostateczną formą, która zastąpi tradycyjnych recenzje. Takie wpisy będą się pojawiały raz na jakiś czas. Mam nadzieję, że się Wam to spodoba. :)


1. Nowa wizja życia po śmierci

Wiele książek wykorzystało już motyw życia po życiu. Przeczytałam tyle wizji piekła i nieba w książkach, że nie zliczę. Co ciekawe piekło jest przedstawiane najczęściej atrakcyjnie, tak, że warto popełniać grzechy. W "Lifeblood" nie dość, że nie mamy typowych pośmiertnych krain, to nie jesteśmy rozliczani za nasze uczynki. Decyzja należy do nas, a nie do nadrzędnej siły. Oczywiście jesteśmy namawiani do przejścia na którąś ze stron, ale decydujemy jeszcze za życia, a wszystkie nasze decyzje w życiu doczesnym nie przekładają się za życie wieczne. Choć wybierając Miriadę lub Trojkę trzeba się dostosować do panujących zasad. No chyba, że nie wybierzemy nic, ale wtedy wizja jest tak marna, że szkoda życia wiecznego. Cierpienia i bóle są tak okropne, że jest gorzej niż w piekle.


2. Killian Flynn

Jeden z lepszych, pod względem skonstruowania, bohaterów. Niezwykle złożona psychika i zachowania świadczące o wyjątkowości stworzonego bohatera. Gena Showalter musiała poświęcić Killianowi kilka ładnych chwil, nie tylko ze względu na samo stworzenie jego postaci, ale również ze względu na przemianę duchową, którą przechodzi. W pierwszej części poznajemy go jako badboy'a, który uwodzi dziewczyny, aby zwabić je do Miriady. Różne decyzje życiowe i akcja sprawiają, że nie jest już tym samym chłopakiem. Zmienia się diametralnie. A ja jestem gotowa w to uwierzyć. Nie mam poczucia nierealności i przerysowania. Jestem skłonna do wierzenia, że jest to niezwykle naturalne, możliwe w życiu realnym. No i jest niesamowicie przystojny <3 Jego humor też mi odpowiada :)

3.  Gena Showalter ma głowę pełną pomysłów


Wyobraźnia Showalter jest fenomenalna. Jej niezwykle plastyczne opisy Trojki, sprawiły, że ja to wszystko widziałam. Nie było nie wiadomo jak dużej szczegółowości, dostaliśmy wszystko, co jest kwintesencją krainy. Język jest najmocniejszą stroną autorki. Wyraźnie czuję różnicę między jej serią "Alicja w krainie zombie", a obecnymi książkami. Język jest żywy, dynamiczny, styl młodzieżowy, a cała akcja niezwykle dobrze skrojona.



4. Główna bohaterka

Z początku nie polubiłam Tenley, ale druga część książki należy zdecydowanie do niej. Zdecydowanie dojrzała, stara się postawić rozsądek i dobro krainy ponad swoją miłość do Killiana. Stara się sprostać oczekiwaniom. Nawet najlepiej skrojona akcja książki byłaby bez niej niczym. Przede wszystkim, niezwykle łatwo się z nią utożsamić. Jeżeli macie dość doskonałej bohaterki, wyidealizowanej postaci o perfekcyjnym wyglądzie i pani wszystkowiedzącej mam dla Was dobrą wiadomość - w "Lifeblood" jej nie spotkacie.

5. Okładki

Punkt stworzony specjalnie dla czytelników podobnych do mnie, czyli okładkowych srok. Ja wiem, że nie powinno się oceniać książek po okładce, ale one są po prostu piękne. Po raz kolejny widzimy klepsydrę, a w jej środku krainę Trojki. W pierwszym momencie widzimy tylko piękno, ale po przeczytaniu książki, odkryłam głębszy sens. 


Oczywiście książka nie jest bez wad. Mimo wszystko, uważam że jej plusów jest o wiele więcej niż minusów, dlatego właśnie o tych pozytywach warto mówić.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

Dominika