niedziela, 27 stycznia 2019

Historyczne "Ostatnie królestwo" Bernard Cornwell



Nie zdarza mi się czytać fikcji historycznej. Chyba w ogóle nigdy żadnej nie czytałam. Ale ten pierwszy raz musiał nadejść. Traf chciał, że stało się to z Bernardem Cornwellem, autorem kilkudziesięciu powieści. Na podstawie książki "Ostatnie królestwo" powstał nawet serial. Dzisiaj zapraszam Was na moje wrażenia z tego pierwszego razu.

Mamy rok 866. Dziesięcioletni Osbert jest drugi w kolejce do dziedziczenia posiadłości w Norhumbrii. Barbarzyńscy Duńczycy wracają do Anglii, by grabić i zabijać. Starszy brat Osberta jako jeden z pierwszych pada ofiarą pogan. Z powodu tradycji, Osbert przyjmuje imię starszego brata, staje się pierworodnym. Od tego dnia znany jest jako Uthred z Bebbanburga. Podczas jednej z potyczek młody Uthred zostaje schwytany przez najeźdźców. Przez lata mieszka z niebezpiecznymi Wikingami i dorasta pod czujnym okiem jarla Ragnara. Tak zaczyna się opowieść o Saksie, który stał się Duńczykiem. O człowieku, który jest rozdarty i nie wie, wobec kogo powinien być lojalny. Imię tego człowieka jest szeptane razem z wykonywanym znakiem krzyża. Tak zaczyna się opowieść o Uthredzie.

Jestem zachwycona postacią Uthreda. Jego żarliwość w bitwie, miłości i wierze nie ma sobie równych. Po obu stronach konfliktu ma swoich bliskich przyjaciół. Przez to staje się niezwykle interesującą postacią, która ciągle wątpi w swoją tożsamość, miejsce w świecie i lojalność. Jest to jeden z najlepszych protagonistów w historii literatury fikcyjnej.
Cornwell ma niesamowite umiejętności w zakresie kreowania bohaterów. W każdym rozdziale książki kryje się mnóstwo wspaniałych postaci. Od bezwzględnych i krwiożerczych Wikingów do saskich przywódców, których pobożność przekraczała ich umiejętności żołnierskie. Od pogańskich czarownic do intrygujących kapłanów. Od najskromniejszego niewolnika na statku nordyckich najeźdźców do królów i księżniczek walczących o władzę. Niestety czasami można się w tym pogubić. Postacie są ciekawe, ale miałam wrażenie, że jest ich za dużo. Imiona są podobne, a duża część z nich nie ma dużo miejsca na rozwinięcie się i wyraźnie zaznaczenie swojej roli w historii.

Zaczynając czytać tę książkę obawiałam się, że mogę zostać zanudzona przez nadmiar niepotrzebnych informacji. Historia jest obfita w daty, niuanse, które wielokrotnie zniechęcają. Autor doskonale poradził sobie z tym problemem. Motyw Wikingów jest niezwykle popularny w popkulturze. Cornwell postanawia zaspokoić ciekawość czytelników i przybliżyć ich postać w najlepszy możliwy sposób. Poznajemy ich codzienne życie, sens ich religii i postawy, które są im wpajane od dziecka. Wiele opisów dotyczy krwawych rytuałów, które niejednokrotnie przerażają. Ale mimo wszystko, pałałam do nich sympatią.

Dialogi w książce są zniwelowane do minimum. Akcja budowana jest na opisach. Są tu opisy wojen, bitew, kultu, życia codziennego, ludzi, przyrody czy miast. Są one niezwykle obrazowe, rozbudowane, ukazujące wiele detali. I to jest ogromna zaleta. Bez tych szczegółów opisy mogłyby być puste i nierealne, trudne do wyobrażenia sobie. Trzeba przyznać, że okres, w jakim toczą się wydarzenia w powieści, jest jednym z najciekawszym w dziejach średniowiecznej Europy. Historycy cały czas dyskutują o negatywnych i pozytywnych skutkach najazdów Wikingów.

Jestem zaskoczona z jaką szybkością udało mi się przeczytać tę książkę. Te kilkaset stron minęło mi jak czytanie kilkudziesięciu. Ciągłe zwroty akcji, potyczki, ale też przemiana wewnętrzna bohatera nie pozwalają na odłożenie tej pozycji na bok. 

Ci z Was, którzy interesują się książkami z kategorii fikcji historycznej, mogą już kojarzyć ten tytuł. Na polskim rynku wydawniczym "Ostatnie królestwo" po raz pierwszy pojawiło się w 2010. Wydawnictwo Otwarte postanowiło wznowić tę serię. I uważam to za naprawdę świetną decyzję. Wielu czytelników wtedy było za młodych na czytanie tych książek. Teraz, kiedy historie inspirowane Wikingami przeżywają swoją kolejną młodość, o  twórczości Bernarda Cornwella dowie się więcej osób.

Nie pozostaje mi nic innego, jak polecenie Wam tej książki. I wcale nie musicie być wielkimi fanami historii. Ekscytujący styl pisania Cornwella, dramatyczna relacja pierwszoosobowa, wspaniałe wczesnośredniowieczne otoczenie, ciekawy bohater, niesamowite połączenie realizmu historycznego z mistrzowską opowieścią składają się na prawdziwie fascynującą historię wojny, miłości i śmierci w anglosaskiej Anglii.





Za możliwość przeczytania książki dziękuję: