poniedziałek, 1 lipca 2019

Czy odważysz się wejść do świata "Warcrossa"? | Marie Lu


Czy znasz to uczucie, kiedy chcesz aby rzeczywistość przedstawiona w czytanej książce była prawdziwa? Ta przytałaczająca chęć bycia częścią historii i życia w innym świecie. Ja doznaję czegoś takiego naprawdę rzadko. A jeżeli mi się to zdarzy, to znaczy, że ta książka musi mieć piekielnie dobrze wykreowaną rzeczywistość. I tak jest właśnie w przypadku tej książki.


Świat oszalał na punkcie gry o nazwie Warcross, ale tylko jedna dziewczyna-hakerka ma dość odwagi, by zgłębić najmroczniejsze tajemnice gry.
Dla milionów ludzi, którzy codziennie logują się do Warcrossa, nie jest on już tylko grą, lecz stał się sposobem na życie. Emika Chen, nastoletnia hakerka, stale boryka się z kłopotami finansowymi. Pracuje jako łowczyni nagród, namierza i wyłapuje graczy Warcrossa, którzy zaangażowali się w nielegalne zakłady. Licząc na szybki zarobek, Emika, włamuje się do meczu otwarcia Międzynarodowych Mistrzostw Warcrossa. Za sprawą usterki w programie, zostaje przeniesiona do świata gry i błyskawicznie staje się światową sensacją.
Pewna, że wkrótce wyląduje w więzieniu, ku swemu zdziwieniu odkrywa, że kontaktu z nią szuka twórca gry, tajemniczy młody miliarder Hideo Tanaka, który pragnie złożyć jej propozycję nie do odrzucenia… Hideo poszukuje hakera, który w jego imieniu wystąpi jako szpieg w tegorocznych rozgrywkach Warcrossa i zlokalizuje lukę w systemie bezpieczeństwa. Ponieważ sprawa jest pilna, Emika zostaje błyskawicznie przetransportowana do Tokio, gdzie z dnia na dzień staje się gwiazdą i poznaje od środka świat sławy i wielkich pieniędzy, o którym dotychczas mogła tylko marzyć. Wkrótce śledztwo prowadzi ją na trop złowieszczego spisku, który może mieć kolosalne konsekwencje dla całego uniwersum Warcrossa.

Warcross to nie tylko gra. To wirtualna rzeczywistość, która nakłada się na świat realny. Autorka pokazuje co w przyszłości będziemy mogli stworzyć za pomocą technologii. Marie Lu świetnie poradziła sobie z przedstawieniem wizualnej strony Warcrossa na kartach książki. Powieść jest pełna oszałamiających opisów nowych światów, do których przenoszą się gracze. Budowanie świata jest chyba najmocniejszym punktem tej książki, a opisana rzeczywistość jest niezwykle szczegółowa. Marie Lu stworzyła szaloną, tętniącą życiem i supernowoczesną przyszłość. 


Międzynarodowy wymiar gry daje Lu możliwość pokazania ludzi z różnych środowisk i różnych narodowości. Emika jest pół Chinką i pół Amerykanką, Hideo jest Japończykiem, kapitan jednej z drużyn jest inwalidą i jeździ na wózku, a oprócz tego w książce występują geje i jest to coś zupełnie normalnego. Fabuła nie generuje podziałów, a pokazuje, że wszyscy mogą żyć ze sobą w zgodzie.

Emika jako główna bohaterka, a zarazem narrator historii, jest bardzo inteligentna. Autorka wykonała wspaniałą robotę tworząc dowcipną i błyskotliwą postać, równocześnie wykonując ukłon w stronę kobiet - graczy. Płeć piękna w świecie informatyki jest często lekceważona lub pomijana, więc myślę, że wszystkie graczki mogą poczuć się docenione. 

Jestem pod wrażeniem wyobraźni autorki. Stworzenie zupełnie nowego świata, który w dodatku jest tak nowy to już coś. Ale poprowadzenie czytelnika przez gąszcz informacji to coś wielkiego. Mimo, że na codzień nie interesuję się szczególnie technologią albo grami, to nie czułam zagubienia. Prawdopodobnie jest to zasługa doświadczenia autorki. Przed jej sukcesem pisarskim, Lu była projektantką gier wideo. A to gwarantuje, że autorka wie o czym pisze.

Jak pewnie wielu się domyśla, w tej książce jest wątek romantyczny. I choć romans jest oczywisty, to nie jest on nachalny. Został poprowadzony bardzo zgrabnie. Miał wyważone tempo, a Marie Lu podjęła wysiłek, aby go urzeczywistnić. Był również niesamowicie dopracowany na poziomie interakcji między bohaterami.

Cała koncepcja powieści jest fascynująca na wielu poziomach: podniesienie VR na nowy poziom i kwestia etyki podczas korzystania z samej technologii. Warcross to sława, pieniądze i wciągające widowisko. Autorka kwestionuje linię między rzeczywistością a fikcją. Ponieważ wirtualna rzeczywistość sprawia, że niemożliwe staje się bardziej możliwe, linia między nimi się rozpada. Marie Lu postawia bardzo ważne pytanie. Kiedy dostęp do fantazji stanie się łatwo dostępny, ilu z nas będzie chciało żyć w prawdziwym świecie?

Jestem osobą, która w wielu przypadkach przewiduje następne kroki i działania bohaterów, i niewiele potrafi mnie zaskoczyć. I tak było też w tym przypadku. Ale zamiast zwyczajowej irytacji, czułam satysfakcję, że mam rację. 

"Warcross" wciąga do swojego świata już od pierwszych stron. Marie Lu stworzyła powieść, która prowokuje do myślenia. Porusza rzeczywiste problemy, które mają wpływ na nasze społeczeństwo. Zadaje czytelnikowi pytania m.in. o prywatność w erze cyfrowej. Mam przeczucie, że kolejna część będzie równie ważna.






Za możliwość przeczytania książki dziękuję: