niedziela, 7 lutego 2016

Richard Paul Evans "Zimowe sny"

Najcenniejsze nauczki, jakie dostajemy od życia to często te których najbardziej pragniemy uniknąć.
Poznajcie Josepha Jacobsona, możemy powiedzieć współczesnego Józefa z Biblii. Chyba każdy z nas zna tą historię o ukochanym synu, zazdrości pozostałych dzieci i sprzedaży Józefa. Podobna historia przydarzyła się Josephowi.
Przeciwności losu nie są przeszkodą na drodze życia. Są częścią tej drogi.
Rupert, Simon, Levi, Judda, Dan, Nate, Gage, Ashton, Isaac, Zach, Joseph i Ben. No i jeszcze jedna jedyna siostra. Oto wszystkie dzieci założyciela lokalnej i rodzinnej firmy, Agencji Reklamowej Jacobson. Jak to zawsze w dużych rodzinach bywa rodzice mają swoje ulubione dziecko. Żaden z rodziców przy zdrowych zmysłach nie ujawnia tego, nie faworyzuje. Jednak tutaj sprawa wygląda inaczej. Ojciec od zawsze najbardziej zauważał Josepha, co raniło pozostałe dzieci. Wrogość nasila się, gdy większą część życie spędzają się razem. Najpierw całe dzieciństwo, a teraz wszyscy pracują razem.
Nie pomaga, kiedy Joseph dostaje od ojca rodzinną pamiątkę, wielkie wyróżnienie.  Dodatkowa ma sen, w którym pozostali mu się kłaniają. Wtedy w serca jego braci wstępuje zazdrość i nienawiść. Chcą się go pozbyć i znajdują do tego okazję. Ben był najbliższy sercu Josephowie i kiedy chłopak popełnia błąd starszy brat nadstawia za niego kark. Ben ukradł z konta firmy pieniądze, co jest przestępstwem, ale zazdrośni bracia wietrzą tam swoją nadzieję na pozbycie się ukochanego dziecka ojca. Nie doniosą na Bena, ale w zamian  Joseph ma wyjechać do Chicago. Zmuszają go do ucieczki z miasta, odcięcia się od rodziny, ojca, przyjaciół i znajomych. Nikt nie może wiedzieć, co doprowadziło mężczyznę do takich kroków. Jego narzeczona łamie mu serce, ponieważ nie chce z nim wyjechać z rodzinnego miasta. Jedynym jasnym, choć malutkim światełkiem w tunelu jest wieść, że bracia nie zostawiają go na pastwę losu. Ma zagwarantowaną pracę i mieszkanie w nowym miejscu. Po przyjeździe do Chicago, ze złamanym sercem jest tak samotny jak jeszcze nigdy w życiu nie był. Przez zupełny przypadek poznaje April, nieśmiała dziewczynę, w której powoli się zakochuje. Nie wie nic o jej przeszłości, a związku nie da się budować na niewiedzy. Musi jakoś do niej dotrzeć, ale poza tym jego obecne życie nie jest wcale takie złe. Szybko ujawnia swój wielki talent i pnie się po szczeblach kariery. Jednak przewrotny los lubi płatać figle i Joseph nie jeden raz musi zaczynać wszystko od nowa. Sny to jedyna rzecz, która w jego życiu się nie zmieniła.
Nieraz się zastanawiałem, jak to się dzieje, że nasze największe triumfy mają swój początek w chwilach naszej największej niedoli. Może tak musi być, ponieważ z natury jesteśmy niechętni zmianom w życiu i ruszamy się z miejsca dopiero w tedy, kiedy zrobi się ono zbyt gorące, byśmy dali radę dłużej w nim pozostać.
Kto nie zna albo chociaż nie kojarzy nazwiska Evansa powinien się wstydzić. Kochamy jego twórczość za gwarantowane happy endy, pięknie napisaną historię i zawsze płynące przesłanie. Idealna na wieczory, odprężająca po dniu pracy i sprawiająca ogromną rozrywkę. Zaletą książki jest to, że tak jak poprzednie książki Richarda Paula Evansa czyta się niewiarygodnie szybko. W powieści możemy znaleźć ciekawe wątki dotyczące Polaków, jest mowa o pięknych polskich kobietach, o polskiej kuchni, a Joseph w Chicago mieszka w polskiej dzielnicy. Jest to bardzo miłe :) Książka przypomina nam, że wszystko co dzieje w naszym życiu jest po coś, a każdą naszą chwilą rządzi przeznaczenie. Pokazano nam, że cuda się zdarzają, a sny mają ogromną moc.