wtorek, 2 sierpnia 2016

Podaruj mi gwiazdkę - Sarah Dessen "Gwiazdka z nieba i jeszcze więcej"

To jest moje pierwsze spotkanie z już osławioną Sarah Dessen. To już jest kolejna książka wydana w Polsce, która ma swoich wiernych czytelników. Z tego co słyszałam, ta kobieta jest uznawana za lepszą wersję Greena. To był jeden z powodów, dla których sięgnęłam po tą pozycję. Sprawdźcie, czy to stwierdzenie, według mnie, jest trafne.

Przede wszystkim muszę przedstawić Wam chyba główną bohaterkę. Otóż Emaline, hmm, co tu o niej powiedzieć... wiem! Dziewczyna mieszka w niewielkiej miejscowości nadmorskiej. Jej rodzina zajmuje się wynajmowaniem domków. Jej chłopak, jest ucieleśnieniem ideałów. Przystojny, miły, zabawny. Są już parą kilka lat, ale nagle niespodziewanie coś się między nimi zaczyna psuć. I to wtedy, kiedy w mieście pojawią się Theo i biologiczny ojciec Emaline.

Rzecz jednak w tym, że nie zawsze można mieć wyłącznie to, co doskonałe. Aby nasze życie było prawdziwe, potrzebujemy wszystkiego: dobra i zła, plaży i betonu, znanego i nieznanego, wielkich mówców i małych miasteczek.
Matka głównej bohaterki uradziła ją, kiedy sama jeszcze była młoda, pod wpływem wakacyjnego romansu. Ojciec dziecka nie był chętny ją wychowywać. Przez lata się do niej nie odzywał, by potem korespondować mailowo. Jako, że zawsze był to człowiek, dla którego wykształcenie odgrywało kluczową rolę. Mówi córce, że sfinansuje jej naukę na jednej z najlepszych uczelni w kraju jeśli się tam dostanie. Emaline swoją ciężką pracą udaje się osiągnąć cel. Dostaje się na Uniwersytet Columbia. A potem niespodziewanie jej ojciec informuje ją, że niestety nie może pokryć kosztów jej nauki. To bardzo przykre, ciężko jej to zrozumieć, nie dlatego, że bardzo potrzebuje tych pieniędzy, ale dlatego że nawet nie otrzymała słowa wyjaśnienia. 

Jej mama zawsze chciała dla niej gwiazdki z nieba i jeszcze więcej. Nie zmieniło się to nawet, kiedy ożeniła się z obecnym tatą Emaline, a wtedy trzyletnia dziewczynka zyskała dwie siostry i szczęśliwy dom. Teraz kilkanaście lat później nadal ma szczęśliwy dom, z którego po wakacjach musi wyjechać.
W te ostatnie latu, dzieje się tyle, co nie dzieło się przez te wszystkie lata. Zrywa z Lukiem, w mieście pojawia się Theo wraz z Ivy, którzy mają kręcić film dokumentalny o jednym z mieszkańców Colby, który podobno za granicą jest cenionym malarzem.

W całej książce najbardziej uderzyły mnie aspiracje rodzicielskie.
Jej matka obawia się, że Emaline na letni romans z Theo, chłopcem z Nowego Jorku, spowoduje dokładnie taki sam scenariusz, który trzymał ją od realizacji swoich marzeń. Jej ojciec (nie jej tata) uważa, że ​​wszystkie drogi prowadzą do większych miast, lokalizacji, gdzie jest więcej kultury i wszystko prowadzi do lepszego życia. Ponieważ Emaline chętnie przebywa w pobliżu domu, on zakłada, że ​​nie wie, czego chce. Widziałam ten temat skierowany w innych powieściach, ale to było bardziej rażące.

Dla mnie "Gwiazdka z nieba i jeszcze więcej" to historia o dziewczynie, która jest otoczona przez dobre intencje ludzi, którzy - na podstawie ich wartości i doświadczeń życiowych - próbują jej powiedzieć jakie życie kocha, a ona musi przebić się przez cały ten szum i znaleźć własną drogę. Muszę przyznać, że Sarah Dessen pisze w naprawdę ciekawy sposób. Kiedy zamknęłam potrafiłam sobie wyobrazić całe miasteczko Colby, czułam piasek pod stopami i słyszałam szum fal. Ma taki styl, który sprawia, że czytelnik jest całkowicie oczarowany i wychodzi ze zdumienia jak ktoś może stworzyć kawałek tekstu gdzie słowa płyną tak naturalnie. I myślę, że to również jeden z powodów, dlaczego nie mogłam przestać czytać. Według mnie jednak historia była trochę prosta, w sumie nie miałam takie efektu ŁAŁ, gdzie nagle coś się niespodziewanie stało. Uważam, że zakończenie powinno być trochę bardziej rozbudowane, a cała książka dość powoli się rozkręcała. Dodatkowo główna bohaterka przechodziła duchową przemianę. Niektórym się to będzie podobać innym mniej, ja akurat miałam dość neutralne podejście.  Choć powiem Wam szczerze, że dużo bardziej podobały mi się postaci drugoplanowe.  Jej siostry, Amber i Margo wydawały mi się o wiele ciekawsze, ale to tylko moje takie odczucie. Miasteczko Colby ma faktycznie charakter, gra ważną rolę w życiu i sprzecznych uczuciach Emaline na temat jej przyszłości. Cała powieść nie jest młodzieżowym romansem, ta miłość nie odgrywa tu tak ważnej roli. Tak naprawdę jest to historia samej Emaline i jej rodziny.

Książka ma oczywiście swoje minusy, żeby jej zbytnio nie zachwalać. Przede wszystkim jak już trochę nawiązałam, postać Emaline nie do końca mi odpowiadałam. Mimo tej jej przemiany nie mogłam się z nią jakoś bliżej połączyć. Tak jak ją poznałam już do końca książki żywiłam podobne odczucia.Istnieje również problem manipulacji. Pewnie, manipulacja może być ważnym narzędziem dla autora - w tym przypadku, czytelnicy mają ochotę przeżywać wydarzenia wraz z Emaline, z jej perspektywy, bez wpływów zewnętrznych lub poczucia, że znają wynik. Niestety wynik jest bardzo przejrzysta od początku tej historii, więc fakt, że czytelnik jest celowo zabezpieczony przed pewnymi spostrzeżeniami, aby mógł pozostać w głowie Emaline sprawia, że nie czułam się z tym komfortowo. 

Po wszystkich recenzjach jej książek, zachwalania, namawiania, oczekiwałam naprawdę dużo. Teraz wiem, że powinnam oczekiwać trochę mniej, ale to nie znaczy, że byłam zawiedziona. Z pewnością sięgnę po jeszcze niejedną książkę autorki. Wam też to radzę.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję: