piątek, 24 lutego 2017

Uroczy "Chłopak na zastępstwo" Kasie West


Książki Kasie West pokochali blogerzy na całym świecie, a recenzje jej książek podbijały blogi. Dlaczego? W czym tkwi jej sekret? Czy ja też ulegnę?


Po raz kolejny dostajemy bohaterkę, która nie jest szarą myszką, ale nie ma silnego charakteru. Gia Montgomery to typowa popularna nastolatka, która jest idealna. A raczej stwarza takie pozory. Niby szczęśliwa wśród przyjaciółek, ale jednak nie do końca ją znają, jej najskrytsze myśli. Niby genialna relacja z rodzicami, a tak naprawdę, to ona o nią dba. Niby szczęśliwa z chłopakiem, ale ten ją nagle rzuca...

Prawda jest taka, że większość z nas żyje w grupach. Czasami zdarza się, że ktoś do takiej dołącza. Jest świetnie, kiedy wszyscy się dogadują, gorzej kiedy zgody nie ma. Tak jest właśnie wśród przyjaciółek Gii. Dziewczyna ma wrażenie, że Jules dąży do tego, by ją wywalić z grupy. Dlatego tak jej zależy, żeby zobaczyła ona jej chłopaka Bradley'a. Problem pojawia się, kiedy chłopak ją rzuca. Na parkingu, przed balem. Co więc zrobiła Gia? Znalazła sobie chłopaka zastępczego, który na jeden wieczór ma zastąpić Bradey'a. 

Jak nietrudno się domyśleć losy tej dwójki będą się ze sobą jeszcze łączyć. Bo jak się potem okazuje, to nasz chłopak na zastępstwo będzie potrzebować dziewczyny na zastępstwo. 

Jest to kolejna młodzieżówka, którą po pewnym czasie raczej zapomnę. Nie mogę inaczej określić tej książki, jak urocza. Bo taka dokładnie była. Ale też pouczająca. Bo wynika z niej pewien morał. Na początku można by pomyśleć, że książka będzie opowiadała tylko o Gii/Bradley'u/chłopaku na zastępstwo, ale wcale tak nie jest.

Obserwujemy zderzenie perfekcji Gii z rzeczywistością. Sami sobie uświadamiamy, że troszeczkę głównej bohaterki w nas jest. My też staramy się, wszystko robić jak najlepiej, bo inni od nas wymagają i my od siebie. Aż w końcu przychodzi taki moment, kiedy zauważamy, że nie musimy być perfekcyjni i mamy prawo popełniać błędy. Proste? Może i tak, ale w książce ukazane dobitnie. 

Powiedzmy sobie szczerze, bardzo często korzystamy z internetu. Ja mówię trochę, że to moje narzędzie pracy. Jestem w ciągłym kontakcie w czytelnikami, kolegami. Nie jestem jakoś obsesyjnie uzależniona od kogoś komentarzy i serduszek, ale jest to miłe, kiedy takowe dostaniemy. To jest nasz problem. Problem XXI wieku. Wielu z nas jest uzależnionych od czyichś opinii. Po raz kolejny coś, o czym wiemy, ale przedstawiony w sposób nienarzucający się.

Język powieści, tak jak się spodziewałam, jest bardzo prosty. Tak samo jak fabuła. Bez większego problemu potrafiłam przewidzieć, jak to się skończy. Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Czas, który spędziłam przy czytaniu tej książki minął mi błyskawicznie. Tego zresztą oczekiwałam od tej pozycji. Czegoś szybkiego, prostego, co pozwoli mi miło spędzić czas.

Książka jest przede wszystkim skierowana do dojrzewającej żeńskiej części społeczeństwa. Starszym może wydawać się po prostu błaha. Kasie West wprowadziła całkiem ciekawy humor, który rozwesela. Pokazuje, jak jedno małe kłamstwo prowadzi do całej lawiny zdarzeń. Raz zabawnych, a raz takich, o których chce się zapomnieć.



Na razie,
Dominika