Myślę, że pierwsze co należy zrobić, to lekko zarysować fabułę części drugiej. Lojalnie Was uprzedzam, że jeśli jeszcze nie przeczytaliście pierwszej części, to nie macie tu czego szukać, bo sobie wszystko zaspoilerujecie. A tego chyba nie chcemy.
A jeżeli już ze mną zostaliście, to czas na prawdziwą recenzję.
Audra znalazła się w bardzo trudnym momencie. Luka zostaje uwięziony przez Historyka, a ona żeby go uwolnić musi znaleźć Pamiętnik Elżbiety Batory. Ale umówmy się, nie jest to wcale łatwe, zresztą nie ma 100% pewności, że on w ogóle istnieje. Dziewczyna odkrywa, dlaczego wcześniej postanowiła usunąć wspomnienia. Ma córkę. Evę. Chciała ją chronić. A teraz postawia przed sobą jeden cel. Trochę szalony. No dobra, bardzo szalony. Chce zakończyć ciągnącą się od wieków wojnę między Dziedzicami a Potomkami.
Autorka zastosowała bardzo dobry chwyt. Między wydarzeniami z pierwszej a drugiej części jest różnica dwóch tygodni. To sprawia, że te wydarzenia są cały czas żywe. Mamy okazję cały czas żyć tą całą intrygą.
Momentami miałam wrażenie, że autorka ma za bardzo bujną wyobraźnie i nie zawsze sobie z tym radziła. Bo kiedy odsunęłam na bok emocje, to zobaczyłam pewne braki, dziury logiczne. Miałam wrażenie, że akcja goni akcję, ale dlaczego stało się tak, a nie inaczej, nie zawsze wiedziałam. A czasami było tak, że musiałam się ogromnie skupić, wrócić stronę, dwie czy trzy wcześniej, i dopiero nadążałam.
Trochę narzekam na tą akcję, a prawda jest taka, że właśnie przez tą akcję książka jest tak wyjątkowa. Ja czasami bałam się przerzucić kartkę, bo nie wiedziałam co się może wydarzyć. Ale z drugiej strony, ogromna, nieodparta chęć płynięcia razem z historią. Dlatego polecam zacząć książka w naprawdę wolnym czasie.
Jak dla mnie trzecia część jest obowiązkowa. Zakończenie jest bardzo otwarte i pozostawia miejsce dla kolejnej części. Co do poziomu jest dla mnie taki sam. Mam wrażenie, że pierwsza część była bardziej nastawiona na akcję, a w "Pierworodnej" dużą rolę odgrywają emocje. Oczywiście, nie znaczy to, że akcji nie ma, bo jest jej dużo, ale emocje, wspomnienia, to coś co jest bardzo wyeksponowane. Czekam na książkę, w której będzie to wyśrodkowane.
To co, ogromnie mi się podobało, to lekki, nienachalny, przekaz dla czytelnika. Audra uczy się, że świat nigdy nie jest nigdy biały i czarny. On ma wiele odcieni i nigdy nie jest nic jednoznaczne. Niby proste i dobrze wszystkim znane, ale jak ważne.