czwartek, 10 sierpnia 2017

Artystyczne "Confess" Colleen Hoover


Rok temu, 7 lipca, na blogu pojawił się wykonany przeze mnie Colleen Hoover Book Tag. Wtedy nie znałam żadnej książki tej autorki. Od tego czasu na blogu pojawiły się dwie recenzje, a ja przeczytałam jej trzy książki. Dzisiaj zapraszam na kolejną recenzję książki od Colleen Hoover.


Auburn miała zaledwie 15 lat, kiedy przeżyła ogromną miłość. Okrutny los odebrał jej ukochanego Adama, w tak młodym wieku. Cierpiała i płakała razem z nim, ale to nic nie dało. I chociaż każdy uważał, że to uczucie młodzieńcze, nietrwałe i do zapomnienia, to pięć lat po jego śmierci, Auburn nadal pielęgnuje o nim wspomnienie. 
Obecnie mieszka w nowym mieście i próbuje sobie ułożyć życie. Pewnego dnia w drodze z pracy do domu zatrzymuje się w wyjątkowym miejscu. Galerii sztuki. Tam poznaje malarza, Owena Genrty'ego. Od tego czasu jej życie się diametralnie zmienia. Owen to pierwszy mężczyzna, który wzbudza w niej tak silne uczucia jak Adam. Auburn nie wie tylko, jaki okrutny potrafi być los...

Bardzo, ale to bardzo podobała mi się postać Owena. To niezwykły malarz i człowiek, który dobro innych potrafiła postawić wyżej niż swoje. Opiekuńczy, wyrozumiały, gotowy do poświęceń. Po prostu ideał. Do tego jego dzieła, które inspirowane są ludzkimi wyznaniami. 

Tytuł książki, czyli "Confess", to w przełożeniu na język polski spowiadać się, przyznawać się. Jest to jak najbardziej adekwatny tytuł. Cała opowieść, to pewnego rodzaju rozliczenie się bohaterów ze swoją przeszłością. Do tego galeria Owena, gdzie ludzie anonimowo mogą zostawiać swoje wyznania, to jakby oczyszczenie dla nich, a inspiracja do dzieł mężczyzny.

Końcówka powieść została niezwykle skrócona i spłycona, to odejmuje trochę tej powieści. Tak jak w przypadku innych jej dzieł, i tak książka nie jest zbyt obszerna w swoich rozmiarach. To zaledwie niecałe 300 stron zamkniętej historii, z historią toczącą się na bieżąco i retrospekcjami.

Z rzeczy stricte technicznych warto zwrócić uwagę na naprzemienna narrację. To sprawia, że mamy trójwymiarowy wgląd w całą sytuację i możliwość poznania bohaterów. Właśnie co do bohaterów, to już wcześniej trochę zachwycałam się Owenem, czas więc na Auburn. Dla mnie była przeciętna, nie czułam z nią ogromnej więzi, ale nie była irytująca, a to ważne. Książka w Polsce jest dostępna w dwóch wersjach okładkowych. Mnie osobiście podoba się ta druga, ale cóż zrobić, biblioteka kupiła tą drugą. Styl autorki jest wspaniały, a jej pióro takie, że mogłabym wybrać dowolny fragment książki i oprawić ten cytat w ramkę. Cudo. Po prostu.


Myślę, że miłość jest trudna do zdefiniowania. - mówię. - Możesz kochać poszczególne cechy pewnej osoby, ale nie kochać jej ogólnie.

Colleen Hoover jest wyjątkowa. Nie tworzy powieści idealnych, każda przeczytana przeze mnie do tej pory miała jakieś wady, bohaterowie mają wady, a życie ich nie szczędzi. I mimo to, czytelnicy kochają jej historie, uważają je za idealne. Jest to naprawdę ogromny fenomen.

Jest to naprawdę dojrzałe New Adult, chociaż przewidywalne. Nie miałam większego problemu z przewidzeniem całej historii już na początku książki. Ale mimo wszystko książkę czytałam z ogromną przyjemnością i natłokiem emocji, które cały czas mi towarzyszyły.

Nie jest to książka, która w mojej ocenia, jest lepsza od "Hopeless". A jednak jest wyjątkowa. Colleen Hoover to niezaprzeczalna marka. Po jej książkach można spodziewać się jakiegoś poziomu, a jej zawsze udaje się go utrzymać. Nikt nie wie, czy ją uwielbiać, czy może z niepokojem patrzeć na jej dzieła. Przecież nikt nie lubi, kiedy jego serce jest złamane. Ale ona zawsze przyciąga jak magnes. I znowu cierpisz. Tak było równieź z "Confess".




Pozdrawiam,
Dominika