sobota, 25 listopada 2017

I czym wy się tak zachwycacie?! "Dziewczyna mojego brata" K.A.Linde


Moja historia z tą książką jest bardzo prosta. Nasłuchałam się pozytywnych recenzji o naprawdę cudownej obyczajowej książce z niezwykłym wątkiem romantycznym. I wiecie co? Nie podoba mi się to. Bardzo się zawiodłam.


Emery jest w trakcie robienia doktoratu, kiedy w trakcie "niezwykle ciekawych okoliczności"(była w związku z profesorem, swoim opiekunem, ale zastaje go z inną studentką w dwuznacznej sytuacji), musi z niego zrezygnować. Wraca do rodzinnego miasteczka, Lubbock. Jej najlepsza  przyjaciółka, Heidi, pracuje w firmie Wrigh Construction i dostaje zaproszenie na ślub siostry szefa. Jako osobę towarzyszącą zabiera ze sobą Emery. Nasza główna bohaterka nie jest tym zachwycona, ze względu na to, że w czasach licealnych chodziła jednym z braci Wrightów. Została wtedy przez niego mocno zraniona.Teraz jednak postanawia cieszyć się życiem i nie patrzeć w przeszłość.
Jak możemy się domyśleć Emery i Jensen Wright, czyli główny bohater męski, mają się ku sobie. I oczywiście, żeby było niezwykle barwie, po drodze jest mnóstwo problemów. A tym najbardziej zauważalny jest to, że Emery była dziewczyną jego brata Landona. 

Tak jak już wspominałam, miała to być piękna romantyczna historia. I była. Była w 25%. A pozostałe 75% to po prostu erotyk. W dodatku nie najlepszy. Język to była po prostu istna masakra. Z każdą kolejną sceną seksu było coraz gorzej. Większa część opisanych zbliżeń została przedstawiona w sposób "brutalny" (jeżeli tak to mogę określić), obdarty z jakichkolwiek cieni romantyzmu

Historia jest prosta. Opiera się na jednym filarze pociągu Emery i Jensena. Ale mam wrażenie, że autorka uznała, że przecież nie może być za prosto. Trzeba coś skomplikować, zastosować zwroty akcji. I tego było za wiele. W pewnym momencie, kiedy czytałam, że znowu coś się wydarzyło "niespodziewanego", to wywracałam oczami. No bo ile można. A wykonanie plot twistów było słabe. K.A.Linde wystarczyło 10 stron, żeby coś wprowadzić i zamknąć. To zdecydowanie za krótko.

Kochani, przedstawiam jedną z sytuacji, która mnie w książce, po prostu rozwaliła. Strona 50, wesele siostry Jensena, bohater widzi Emery, po raz pierwszy od 10 lat, i nawet jej nie poznaje, i zaczyna fantazjować o ich stosunku. To była lekka paranoja. Czy tylko ja tak uważam?

Tytuł może sugerować wybór głównej bohaterki między braćmi, ale chociaż tutaj nam tego oszczędzono. Choć trzeba przyznać, że tytuł też nie jest porywający. Mogę również oddać tej książce to, że niezwykle szybko się ją czyta. Wystarczy kilka godzin i spokojnie skończymy czytać. Bez emocji przy zakończeniu.

Zawsze staram się znaleźć jakieś pozytywy w książkach, bo rozumiem, że to, że ja mam negatywny stosunek do książki, to nie znaczy, że nie ma ona plusów czy to, że komuś innemu może się podobać. Tutaj bardzo silnym elementem książki była najlepsza przyjaciółka Emery, Heidi. Ona rozjaśniała powieść, była niezwykle podobna do mnie. Lekko zakręcona w pozytywny sposób, perfekcjonistka, która lubi organizować życie innym. Dialogi między przyjaciółkami to element, który podnosił powieść z samego dna. Były niezwykle śmieszne, ale równocześnie mocno przypominały rzeczywistość. Miałam wrażenie, że jest to zapis moich rozmów z moją przyjaciółką, Dominiką. To było niesamowite. Humor, który pojawia się w książce bardzo mi pasował.

Z tego co wiem, całkiem niedawno swoją premierę druga część serii "Mister Wright". Normalnie uciekałabym od niej jak najdalej, ale tutaj główną bohaterką jest Heidi. Nie jestem pewna na 100%, czy przeczytam "Dobry wybór", ale jak będzie w bibliotece, a ja będę miała chwilę wolnego, to może się skuszę. Ale nic nie obiecuję.

Uczulam, że scen seksu jest niezwykle dużo. Więc, nie jest to książka odpowiednia dla czytelnika poniżej 16 roku życia. Zresztą nie tylko samego seksu, ale w ogóle podtekstów. Jeżeli ma być to książka na prezent, to lepiej się dwa razy zastanowić nad wyborem.

Podsumowując, jeżeli chcecie się przekonać, czy to co napisałam jest prawdą, to przeczytajcie książkę. Ale nie kupujcie jej. Jeżeli macie okazję to pożyczcie, bo w przeciwnym razie możecie stracić pieniądze, a tego bym nie chciała. Nie polecam tej książki. Ma ona na swoje plusy, ale minusy w znacznej części przeważają. Czytacie ją na własną odpowiedzialność. Przykro mi, że tak się zawiodłam. Wiedziałam, że nie będzie to literatura wysoka, ale takiego dna się nie spodziewałam. W mojej ocenie jest to 5/10 punktów, za postać Heidi i bohaterów epizodycznych.




Dominika