piątek, 23 grudnia 2016

Świąteczny klimat w "Obudź się, Kopciuszku" Natalii Sońskiej


Wielkimi krokami nadchodzą Święta. Wielu z nas gorączkowo się do nich przygotowuje, nie mając czasu na czytanie. Ale warto znaleźć chwilę dla książki. W dodatku takiej, która przeniesie w okolice zaśnieżonego Zakopanego i wprowadzi w odpowiedni nastrój.


Alicja to kobieta, której święta są niepotrzebne. Jest bardzo zamknięta w sobie i wycofana. Jako młoda lekarka, z własnej woli, wszystkie dni spędza w pracy. To tam szuka odskoczni od swoich problemów. Cały świat zaczął walić się jej na głowę po rozwodzie rodziców, a potem śmierci matki. Jej przyjaciele postanawiają wyrwać ją z błędnego koła dyżurów szpitalnych. Niemal siłą wyciągają ją na Sylwestra do Zakopanego. Traf chciał, że podczas balu poznaje Michała, ratownika TOPR. A ona niczym Kopciuszek ucieka od rodzącej się miłości.

W sumie tylko tyle powinniście wiedzieć o całej historii. Klucz tej książki leży w samej fabule. Książka jest niezwykle klimatyczna ze względu na góry, ale również piękno i prostotę tej historii. Nie oszukujmy się, ta książka nie wniesie wiele do całego Waszego życia, a za kilka miesięcy pewnie nie będziecie jej pamiętać. Ważne jest jednak to, że czytając ją teraz w przedświątecznym okresie zrobi się Wam ciepło na serduszku.

Styl autorki jest bardzo prosty. Przez historię się niemal płynie. Myślę, że na popularność tej książki jest to, że jest bardzo życiowa, realistyczna. Wydarzenia opisane, mogłyby się rozgrywać gdzieś obok nas, wśród osób które znamy. Postacie, zarówno te pierwszoplanowa, jak i te trzecioplanowe są bardzo prawdziwi w swoim zachowaniu. Fajnym elementem są retrospekcje z czasów nastoletnich Alicji. Dzięki temu lepiej rozumiemy ją, jej zachowanie i nawyki.

Podoba mi się również fakt, że autorka dogłębnie poznawała historie i zwyczaje prawdziwych góral, którzy odgrywali bardzo ważną rolę. Natalia Sońska między kartkami powieści zawarło sporo mądrości życiowych. Pokazuje, że nie warto uszczęśliwiać kogoś na siłę, a dzielące kilometry są czasami najmniejszą przeszkodą. 

Warto wspomnieć o przepięknej plastyczności obrazu, który maluje przed nami autorka. Zamykając oczy można znaleźć się na ośnieżonych szczytach Tater i przechadzać Krupówkami. Nawet kiedy nie ma śniegu za oknem, nic się nie stanie. Natalia Sońska ma sposób na poprawienie nam chandry. 
W otoczeniu płyt z kolędami

Jako okładkowa sroka muszę powiedzieć coś o okładce. Jest po prostu urocza! Pięknie wygląda na półce. Bezapelacyjnie przyciąga wzrok i już samo patrzenie bardzo pozytywnie nastraja.

Sięgnijcie po książkę i przeczytajcie. Nie zajmie Wam to wiele czasu. Najwyżej dwa wieczory z herbatą w ręku. Ja zaczęłam wczoraj, a dzisiaj skończyłam. A tak planowałam rozwlec to w Święta. I teraz muszę znaleźć coś nowego do czytania:P


Dominika