wtorek, 24 stycznia 2017

#1 Moim zdaniem O LEKTURACH SZKOLNYCH


Dzisiaj witam Was w nowej serii postów okołoksiążkowych. To można nazwać takim książkowym lifestyl'em. Będzie o tym co mnie boli, i o tym co mnie zachwyca. Luźne przemyślenia o książkach, blogach, autorach...

Styczeń. Najbardziej znienawidzony miesiąc przez uczniów, zaraz po wrześniu. Dlaczego? Bo wracamy do szkoły, po błogim, świątecznym lenistwie. W związku z tym postanowiłam uderzyć z "grubej rury". Dzisiaj o lekturach. Nie będę stronna. Najpierw przedstawię plusy, a potem minusy. To wy rozstrzygniecie czy lepiej czytać, czy nie.


1. Czytanie klasyków
Niektóre książki po prostu trzeba przeczytać. Bo wstyd nie znać. Kiedy w rozmowie przytoczycie "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie" i ktoś się zapyta z jakiego to dzieła, a wy na to, że to chyba coś Sienkiewicza, to ręce opadną. Zawsze.

2. Lepsza samoocena 
Czy nie poczujesz się lepiej, kiedy masz świadomość, że przeczytałeś na przykład "Dywizjon 303", lekturę, p którą nikt w klasie nawet nie sięgnął, a ty się przemogłeś i się udało? 

3. Oceny
Nie oszukujmy się, oceny są ważne. Niby to nie one definiują jaką mamy wiedzę, ale im wyższe oceny tym lepiej. Tym bardziej, że stopień dostany z lektury dla książkoholika to banał. To jakby dostawać nagrodę za samo czytanie.



1. Czytanie na czas
Nikt tego nie lubi. Terminy, terminy, terminy... Przecież to sam stres. Przecież może się tak zdarzyć, że na ciężką lekturę (czytaj: "Krzyżacy")  będziesz mieć dwa tygodnie. I co? Trza czytać. 

2. Zapamiętywanie
Przecież koniecznie musisz pamiętać najdrobniejsze szczegóły, imiona, zdarzenia, miejsca, bo przecież wszystko może się przydać na kartkówkę z lektury. Przecież nikt się Ciebie nie spyta o Twoje zdanie na temat, czy uwagi.

3. Tematyka, styl pisania
Jesteśmy różni, takie mamy też gusta. Nie każdy lubi poezję, czy eposy. A w takim wypadku mamy wszystko narzucone. Czasami po prostu nie czytamy takiego gatunku, czasami możemy nie mieć ochoty, a czasami możemy chcieć zrobić sobie przerwę.


Koniecznie muszę powiedzieć o sytuacji w mojej szkole. Jak wiecie, lub nie, obecnie chodzę do trzeciej klasy gimnazjum, do klasy polonistycznej. Mam świetną wychowawczynię, nauczycielkę polskiego, która daje nam wiele możliwości. Możemy troszeczkę naginać kanon lektur. Wiadomo, nie da się ominąć takiej lektury, jak "Romeo i Julia", ale może zamiast Małgorzaty Musierowicz sięgnąć po "Dom na Wschodniej"? Spróbujcie porozmawiać, podać swoje propozycje, a może i Wam uda się coś zmienić?

W komentarzach napiszcie, co wy sądzicie na temat lektur i jaki plusy/minusy dodalibyście do listy!