sobota, 9 stycznia 2016

Lauren Oliver "Delirium"


Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.
Amor deliria nervosa potocznie zwana delirią. Najgorsza choroba na świecie. Jeżeli na nią zachorujecie źle skończycie. Na szczęście ludzkość od czterdziestu trzech lat ma na miłość lekarstwo.
Każdy obywatel przyjmuje remedium po skończeniu osiemnastu lat. Uważa się, że miłość zabija,sprawia cierpienie i niewyobrażalnie wręcz ogłupia człowieka. Nikomu jest więc nie potrzebna, przecież można się wyleczyć żyć szczęśliwie i spokojnie, a partnera na całe życie idealnie dobranego do nas. Wszyscy jednak zapomnieli, że miłość to nie tylko wszystko co złe. To przede wszystkim szczęście, uniesienie, możliwość zrobienia wszystkiego, wsparcie, bezpieczeństwo przy drugiej osobie, ... Jednym słowem wszystko co najlepsze. Założę się, że kojarzycie historię Romea i Julii. Ta piękna książka w świecie wolnym od miłości służy za przestrogę przed konsekwencjami zakochania. Pewna osoba miała się jednak przekonać, że to uczucie wcale nie jest straszne.  
Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.
Lena Haloway święcie wierzy w słuszność remedium. Może to
wynikać z wielu powodów. Jej matka mimo trzykrotnego leczenia zabiła się z miłości do jej ojca, który nie żył. Jej siostra, Rachel przed zabiegiem szaleńczo się zakochała, a potem to wszystko straciła. Dziewczyna odlicza dni do swojej szansy na (według niej) szczęście, niecierpliwie czeka na dzień, w którym dostanie swoją dawkę leku. Poznaje jednak Alexa. Lena myśli, że będzie to bezpieczna znajomość. On jest rok straszy, wyleczony, na pewno sparowany. Czego się bać? Chłopak odkrywa przed nią swoją największą tajemnicę. Wcale nie jest uleczony. Mieszka w Głuszy, miejscu gdzie nikt nie wierzy w idee państwa, nikt nie dostał remedium i gdzie ludzie nie boją się kochać. Ku przerażeniu Leny zakochuje się w Aleksie. Czas zabiegu zbliża się nieubłaganie. Teraz dziewczyna myśli, że mogą wygrać z systemem. Ich dwójka przeciwko setkom tysięcy ludzi. Co zrobi Lena? Podda się zabiegowi? Zostanie z Alexem? Tylko co wtedy?
Jego oczy błyszczą światłem, jest w nich więcej światła niż we wszystkich słońcach wszechświata, więcej światła, niż mogłoby powstać przez setki miliardów lat.
Muszę przyznać, że książka mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam
się po niej tyle dojrzałości. Książka nie przyprawia o zbyt szybkie bicie serca. Odpręża, sprawia, że spływa na czytelnika spokój. Autorka znalazła ciekawy temat. Nie spotkałam się jeszcze z podobną dystopią. Jest miłą odmianą od książek o wilkołakach, wampirach, mitologii i wszystkiego co magiczne. Książka wciąga i aż do końca nie da się przestać o niej myśleć. W mojej głowie, przez cały czas tłukło się jedno pytanie. Czy potrafiłabym żyć bez miłości, wyleczyć się z niej? A wy? 



Książka przeczytana w ramach wyzwania: CZYTAM YOUNG ADULT oraz KLUCZNIK 2016