Przez chwilę czuję się, jak gdybym wkroczyła w sen i stoję przez jakiś czas nieruchomo, mrugając oczami i próbując nadać sens temu innemu światu.
Lena dostała się do Głuszy. Jest jednak pewien problem. Musi żyć tam sama. Jej ukochany Alex ją opuścił, a Lena nie jest przyzwyczajona do dość trudnych warunków panujących po drugiej stronie żelaznego płotu. Jest bliska śmierci, kiedy w dziczy odnajduje ją Raven. Todziewczyna niewiele starsza od niej, a już zarządzą jednym z obozów tam mieszkających. Lena przyłącza się do nich. Od teraz wiedzie zupełnie inne życie, a w środku jej duszy cały czas żyje Alex, które nie daje jej o sobie zapomnieć. Dziewczyna przekonuje się, jaka jest naprawdę słaba. A życie w głuszy to nie przelewki. Od teraz trzeba walczyć, żeby przeżyć następny dzień.
Lena Morgan Jones to członkini AWD.
Bo nigdy tak naprawdę nie będziemy w stanie zrozumieć drugiego człowieka. Możemy jedynie próbować, szukając po omacku drogi przez tunele, starając się oświetlić je pochodnią.
Uważa remedium za rzecz oczywistą, a ludźmi, którzy mają delirię gardzi. Ale Jones to nasza Lena Haloway. Dostała specjalne zadanie. Ma ogserwować Juliana Finemana. Jest to syn najważniejszej osoby, która zarządza AWD. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ Julian jest z wyższych sfer, a Lena Morgan Jones jest jak najbardziej pospolitą nastolatką po wyleczeniu.
Dość ciekawa sytuacja do ich zbliżenia dochodzi podczas ataku na manifestacji. Lenę i Juliana porywają Hieny. Brutale niewyleczeni, którzy uważają przemoc za najlepsze rozwiązanie. Ani chłopak, ani tym bardziej Lena nie wiedzą czemu zostali uprowadzeni. Prawdą jest jednak to, że Julian jeszcze nie został wyleczony i może "zarazić" się delirią. Chłopak coraz bardziej przypomina jej Alexa, od którego śmierci minęło już pół roku. Julian zaspokaja jej potrzebę drugiej osoby, która już kiedyś została w niej obudzona. Zarówno Alex jak i młody Fineman potrafią obudzić w Lenie ogromne emocje.
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia i dni, które zlewają się w ciemność.
Emocje, które towarzyszyły czytelnikowi przy zakończeniu Delirium były bardzo duże. Trzymały w napięciu i dzięki nim odczułam potrzebę przeczytania drugiej części. Nie chcę
spoilerować, ale zakończenie Pandemonium sprawi, że poczujecie potrzebę natychmiastowego zdobycia "Requiem". Nie wyobrażam sobie pominięcia drugiej części, która jest bardzo istotna. Trzeba przyznać, że akcja coraz bardziej się rozkręca. Możemy głębiej poznać historię bohaterów, dzięki czemu mamy wrażenie ich ogromnej cielesności. Autorka zadbała o ty, żebyśmy się nie nudzili. Rozdziały pisane są na dwa sposoby. Jeden z nich "WTEDY" opowiada o życiu Leny zaraz po przybyciu do Głuszy, zaś "TERAZ" to życie i działania Leny Morgan Jones. Jest to ciekawy styl pisania, który co prawda jest coraz częściej stosowany przez autorów, jednak nie wszystkim się to udaje, ale Lauren Oliver poradziła sobie z tym naprawdę dobrze. Czuję obowiązek o poinformowaniu Was o skutku ubocznym. Uważajcie, po przeczytaniu książki nie zaznacie spokoju!J
Książka przeczytana w ramach wyzwania CZYTAM YOUNG ADULT oraz KLUCZNIK 2016